Aktualności

Nowy numer Życie Duchowe

zycieduchowe.jpg

 

„Życie Duchowe” Zima 57/2009


Zimowy numer kwartalnika „Życie Duchowe” zatytułowany jest Zmęczeni i wypaleni – co dalej? Stanisław Morgalla SJ, wprowadzając w temat numeru, zauważa, że wypalenie staje się dziś elementem samoświadomości współczesnego człowieka, którego umysł coraz częściej niepokoją różnego typu nerwice, kryzysy, depresje i stresy. Próbą odpowiedzi na pytanie, jak owym stanom się przeciwstawić i gdzie szukać dróg wyjścia z nich, są publikowane w numerze artykuły, między innymi tekst Tomasza Kota SJ o zmęczeniu, które chroni człowieczeństwo, Pawła Kosińskiego SJ na temat ziemskiego „trudzenia się” Jezusa dla człowieka oraz ks. Józefa Naumowicza poświęcony Ojcom pustyni i ich poszukiwaniom „odpocznienia w Bogu”. W numerze publikujemy także refleksję ks. Alfonsa J. Skowronka na temat stresu duchowego oraz tekst Jacka Prusaka SJ pt. Problemy emocjonalne osób duchownych, w którym autor pisze między innymi o wypaleniu kapłańskim.

Polecamy także artykuł Jakuba Kołacza SJ Sukces, który zabija na temat tragicznie zmarłego w sierpniu 2007 roku dwudziestotrzyletniego pisarza Mirosława Nahacza, a także literacką refleksję Zofii Zarębianki o spowiedzi i spowiednikach na podstawie Gry szklanych paciorków Hermanna Hessego.

W „Duchowości Ćwiczeń” publikujemy artykuł Krzysztofa Dyrka SJ o pokusach i skrupułach według św. Ignacego Loyoli, a w dziale „Modlitwa i życie” między innymi wprowadzenie w lekturę biblijną Ryszarda Kempiaka SDB oraz refleksję nad modlitwą Sørena Kierkegaarda Józefa Bremera SJ. W „Misyjnych drogach Kościoła” zamieszczamy świadectwo Tadeusza Gieńca CSsR, polskiego misjonarza od ponad dwudziestu lat zaangażowanego w przygotowywanie i prowadzenie misji ludowych w Boliwii. Wśród „Rozmów duchowych” szczególnie polecamy wywiad z Ryszardem Kaczorowskim, ostatnim prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej na Uchodźstwie, oraz Elżbietą Sujak i Józefem Augustynem SJ na temat sztuki spowiadania.

W numerze zamieszczamy także świadectwa, felietony w dziale „Słowo, obraz, czyn” oraz recenzje interesujących książek.


STANISŁAW MORGALLA SJ

Wypalenie – palący znak czasu?

TOMASZ KOT SJ

O zmęczeniu, które chroni człowieczeństwo

Ks. JÓZEF NAUMOWICZ

Odpocznienie w Bogu u Ojców pustyni

JÓZEF AUGUSTYN SJ

Duchowa oschłość Matki Teresy

KS. ALFONS J. SKOWRONEK

Krótki esej o stresie

PAWEŁ KOSIŃSKI SJ

Jezus trudzący się dla człowieka

JACEK PRUSAK SJ

Problemy emocjonalne osób duchownych

JAKUB KOŁACZ SJ

Sukces, który zabija

ZOFIA ZARĘBIANKA

Słuchać i rozumieć

WALTER HILTON

Traktat dla pobożnego człowieka

ANDRZEJ KOŁACZKOWSKI-BOCHENEK

Nie idź tam, człowieku

 

Duchowość Ćwiczeń

 

KRZYSZTOF DYREK SJ

O pokusach i skrupułach u św. Ignacego Loyoli

 

Modlitwa i życie

 

BENEDYKT XVI

Kontemplując Świętą Hostię

Kard. STANISŁAW DZIWISZ

Serce Jezusa

JóZEF BREMER SJ

Modlitwa Sørena Kierkegaarda

RYSZARD KEMPIAK SDB

Poznać, kim jest Jezus

 

Misyjne drogi Kościoła

 

TADEUSZ GIENIEC CSsR

Misje ludowe w Boliwii

 

Rozmowy duchowe

 

Dziurawy but enkawudzisty

Rozmowa z Ryszardem Kaczorowskim

Miłość i służba

Rozmowa ze Stanisławem Pomykałą SJ

Jeszcze wiele mam do zaśpiewania

Rozmowa z Krzysztofem Krawczykiem

O sztuce spowiadania

Rozmowa z Elżbietą Sujak i Józefem Augustynem SJ

 

Świadectwa

 

MAREK SKWARNICKI

Stanisław Musiał SJ – mój przyjaciel

MARIA RAFAELA OD ŚW. JÓZEFA OCD

Z Syberii do Karmelu

 

Słowo, obraz, czyn

MONIKA SKARŻYŃSKA

Kaplica Sykstyńska

ANNA WOŹNIAKOWSKA

Siedem bram Jerozolimy Pendereckiego

PRZEMYSŁAW TOBOŁA

Razem, ale osobno

Lektury

Ogło

Tomasz Kot SJ

O zmęczeniu, które chroni człowieczeństwo

 

Gdyby nie zmęczenie, można by zrobić więcej i lepiej, żyć intensywniej… Chyba nikt dziś nie ceni zmęczenia. Raczej spostrzegamy je jako ograniczenie, które najlepiej byłoby pokonać. Często już nie wystarcza tradycyjna kawa, by nieco wydłużyć czas czuwania. Półki sklepów uginają się od specyfików w kolorowych opakowaniach, które obiecują wyeliminowanie zmęczenia, przynajmniej na jakiś czas, ale za to bez potrzeby odpoczynku! Wielu nie przeszkadza nawet to, że natura i tak daje o sobie znać i później przychodzi jeszcze większe wyczerpanie. Różnego typu napoje pobudzające czy inne tego typu środki, choć wykorzystują zdobycze współczesnej medycyny, tak naprawdę swą atrakcyjność budują, odwołując się do marzenia starego jak świat: zero zmęczenia! Bogowie greckiego panteonu, choć sypiali, nie znali zmęczenia. Niewyczerpani i niestrudzeni wzbudzali zazdrość i prowokowali marzenia słuchaczy greckich mitów. Pragnienie wyzwolenia się z pęt zmęczenia jest chyba jednak czymś bardziej uniwersalnym. Z pewnością zdecydowana większość entuzjastów red bulla, jeśli w ogóle słyszała greckie mity, niewiele z nich pamięta. Podobnie jednak jak starożytni wyciąga rękę w poszukiwaniu panaceum na zmęczenie.

Dziecko zasypiające pośród swych zabawek, uczeń nad zeszytem, robotnicy przystający niosąc wielkie ciężary, staruszkowie niemogący już podnieść łyżki do swych ust… To tylko niektóre obrazy zmęczenia. Męczy zabawa, nauka, praca, ludzie i po prostu samo życie. I nie dotyczy to jedynie kondycji fizycznej. Równie, a nawet bardziej dotkliwie można być wyczerpanym psychicznie. Zmęczyć się może także nasza wiara.

Zmęczenie jest zatem jednym z najbardziej fundamentalnych doświadczeń człowieka. Towarzyszy wszystkim bez wyjątku, od dnia narodzin po samą śmierć, we wszystkich dziedzinach życia. Czy jest jednak ono jedynie nieuniknioną przypadłością ludzkiej kondycji, która pojawiając się co pewien czas, zmusza nas do wstrzymania naszych działań, opóźnia realizację naszych projektów, stawiając nas niejako na marginesie życia? Czy w doświadczeniu zmęczenia jest jakikolwiek sens? Czy, nie mając innego wyjścia, winno się zmęczenie jedynie redukować do koniecznego minimum, które należy po prostu przeczekać?

 

Daj Mi pić

 

Tak jak w ludzkim życiu, zmęczenie raz po raz pojawia się na kartach Biblii. Najwięcej jednak mówi się o nim w Sychar, małym miasteczku samarytańskim, przy studni Jakuba (por. J 4, 1-42). To właśnie tutaj, w samo południe, usiadł Jezus. Za chwilę do tej samej studni podejdzie kobieta, której imienia Ewangelista nie zapisał, jakby chciał, by każdy mógł wstawić w tym miejscu własne. Rozmowa będzie dotyczyć wody, miejsc kultu i życia wiecznego… Będzie bardzo głęboka i teologiczna – jak to zazwyczaj bywa w Janowej Ewangelii.

Zanim jednak do niej dojdzie, warto nie przegapić jednego zdania: Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle (J 4, 6). Ot, codzienny obrazek ze zwykłego, ludzkiego życia. Niewiele tu z Chrystusa tryumfującego, pełnego mocy, przychodzącego z pomocą innym. Wręcz przeciwnie, tym razem to Jezus, spragniony, prosi nadchodzącą kobietę o pomoc: Daj Mi pić (J 4, 7). Tak zaczyna się spotkanie, które przemieni życie tej kobiety i wielu innych mieszkańców Sychar. Właśnie od zmęczenia i pragnienia. W takim razie zmęczenie nie musi być zupełnie nieużyteczne… Może się ono stać – bardziej nawet niż czas, gdy czujemy się pełni sił i energii, gdy działamy i jesteśmy bardzo wydajni – uprzywilejowanym miejscem spotkania Boga. W każdym razie On sam wybrał taki sposób na spotkanie człowieka: przychodzi zmęczony, więc coś w tym musi być.

Po krótkiej wzmiance na samym początku w całym opisie spotkania nie będzie już mowy o zmęczeniu, ale tylko pozornie. Zmęczenie zawsze podpowiada nam, że trzeba szukać źródła siły, która pozwoli je przezwyciężyć. Cóż bardziej może dać wytchnienie w południowy skwar niż kilka łyków orzeźwiającej wody? A właśnie wody dotyczy rozmowa Jezusa z Samarytanką, czyli tego, co pozwala ugasić pragnienie i przezwyciężyć zmęczenie.

Pragnienie i zmęczenie idą zawsze w parze. Zmęczenie obnaża pragnienie życia, o którym łatwo nam przychodzi zapomnieć, gdy jesteśmy pełni energii i gdy może nam się wydawać, że mamy w sobie życie. I nie tylko o zmęczenie fizyczne tu chodzi. Każde działanie, każdy gest i każda sytuacja  niezależnie od tego, czy dotyczy rzeczywistości fizycznej, czy duchowej – niesie ze sobą zmęczenie. Zresztą podobnie można powiedzieć o braku działania. Bywamy przecież zmęczeni „nicnierobieniem”, choć pozornie oszczędza ono wszelkie nasze siły… Gdy zatem przy studni Jakuba mowa jest o wodzie i ugaszeniu pragnienia, za każdym razem chodzi o pragnienie życia i zmęczenie, które objawia jego brak.

Na prośbę Jezusa kobieta nie odpowiada od razu. Zaskakuje ją sama prośba, a raczej to, że Jezus, będąc Żydem, w ogóle ośmiela się zwrócić z nią do Samarytanki. Zaskoczenie jest jeszcze większe, gdy proszący Daj Mi pić mówi o tym, że mógłby jej dać wody żywej. Rozsądek szybko jednak bierze górę nad zdziwieniem: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? (J 4, 11). Samarytanka – podobnie jak każdy z nas – wie, jak bardzo woda potrzebna jest do podtrzymania życia i zna trud codziennych pielgrzymek do studni. Wie też, że potrzebny jest czerpak. To wszystko oznacza pomysłowość człowieka w poszukiwaniu przezwyciężania zmęczenia, która dziś może bardziej niż kiedykolwiek rozwinęła różne techniki i środki podtrzymujące nasze siły czy nawet przedłużające życie.

Jednak używając nawet najlepszych środków i będąc w sile wieku, nie uda się nam wyeliminować zmęczenia raz na zawsze. Najlepszy odpoczynek to tylko odsunięcie w czasie kolejnego doświadczenia zmęczenia: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął (J 4, 13). W powtarzalności zmęczenia czy pragnienia doświadczamy czegoś bardzo poważnego: własnej niewystarczalności, ograniczenia czy – jak powiedzieliby opisowo biblijni autorzy – niebycia Bogiem, czyli bycia stworzeniem. Choć wydawać się to może bardzo oczywiste – nie brak przecież takich stwierdzeń w teologicznych i duchowych traktatach – praktyka codziennego życia świadczy jednak o tym, że bardzo trudno się nam do tego przyznać. Choćby dlatego, że nie cenimy przeróżnych stanów zmęczenia, próbując ich unikać, denerwując się nimi, żałując, że się nam przydarzają.

A przecież to nasza ludzka rzeczywistość, tak samo ważna jak możliwość działania i tworzenia. Niedocenianie jej, spychanie na dalszy plan czy nawet wstydliwe skrywanie to próba bycia kimś innym niż w rzeczywistości jesteśmy, próba bycia nieludźmi. Może właśnie dlatego na spotkanie z Samarytanką Jezus przyszedł zmęczony i zwyczajnie poprosił, by dała Mu pić. Jakby chciał pokazać, że nie wstydzi się być człowiekiem, z tym wszystkim, co przydarza się ludziom: zmęczeniem, słabością, starością…

 

Przyjdźcie do Mnie wszyscy

 

Dalszy ciąg spotkania przy studni Jakuba przynosi niesamowitą obietnicę: Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu (J 4, 14). Nic dziwnego, że role się odwracają i teraz Samarytanka prosi o wodę, która raz na zawsze ugasiłaby jej pragnienie, oszczędzając kolejnych, codziennych wypraw do studni.

Niezrozumiała może się wydawać w tym kontekście prośba Jezusa: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj! (J 4, 16) – jakby zupełnie zmieniająca temat rozmowy. Zmiana ta jednak znów jest tylko pozorna. Historia pięciu mężów kobiety i szóstego mężczyzny, który już nawet nie jest jej mężem, przypomina czerpanie wody ze studni: ciągle na nowo, ciągle kolejny raz, który znów nie okazał się ostatecznym, lub inaczej mówiąc – tym właściwym. Słysząc to, kobieta wraca do miasta, zostawiając dzban, tak jakby nagle przestała pragnąć i szukać. Czyżby spotkany Jezus był w końcu tym właściwym? Symbolika biblijna podpowiada, że byłby to siódmy jej mężczyzna – prawdziwy, pełny, taki jak żaden dotąd.

Zmęczenie i pragnienie popychają nas do poszukiwania źródła siły poza nami, popychają nas do spotkań, które zdają się obiecywać spełnienie. Sześciu mężczyzn w życiu Samarytanki z Ewangelii św. Jana to nic innego jak wołanie pragnienia o „miłość, która nie męczy i która się nie męczy”. Pragnienia ciągle rozczarowanego. Powtarzalność naszego zmęczenia i naszego pragnienia, mimo różnych prób zaradzenia, nieuchronnie prowadzi do poszukiwania czegoś radykalnie innego, co nie będzie już tylko kolejnym epizodem w coraz dłuższej serii prób. Siódmy mężczyzna Samarytanki był naprawdę Inny. Tak inny, że zapomniała o dzbanie z wodą i o pragnieniu. Św. Augustyn mawiał, że niespokojne jest serce ludzkie, dopóki nie spocznie w Bogu.

Każde zmęczenie niesie zatem w sobie przypomnienie pragnienia Życia, którego nie mamy w sobie. W pewien sposób może stać się cenniejsze niż każda działalność i zabieganie, ponieważ odsłania prawdę o nas. Owszem, może się zdarzyć, że będziemy próbować dostępnymi nam środkami przeciwdziałać zmęczeniu, próbując jak najszybciej odzyskać siły i o nim zapomnieć. Wcześniej czy później jednak przychodzi zmęczenie zmęczeniem i tęsknota za prawdziwym wytchnieniem. Wówczas uszy nasze stają się szczególnie wrażliwe na zaproszenie Jezusa: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11, 28). Zaproszenie, które z trudem mogą usłyszeć wypoczęci i pełni sił… Zmęczenie stoi na straży naszego człowieczeństwa. Chroni je często wbrew nam samym.

 

 

Tomasz Kot SJ (ur. 1966), redaktor naczelny „Przeglądu Powszechnego”, wykładowca teologii biblijnej na Papieskim Wydziale Teologicznym „Bobolanum” w Warszawie oraz Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Ostatnio opublikował: La fede, via della vita; Lettre de Jacques.

 

 

 

Normal 0 21 false false false PL X-NONE X-NONE MicrosoftInternetExplorer4 /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-priority:99; mso-style-qformat:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:11.0pt; font-family:"Calibri","sans-serif"; mso-ascii-font-family:Calibri; mso-ascii-theme-font:minor-latin; mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-theme-font:minor-fareast; mso-hansi-font-family:Calibri; mso-hansi-theme-font:minor-latin; mso-bidi-font-family:"Times New Roman"; mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

Józef Augustyn SJ

Duchowa oschłość Matki Teresy

 

„Jeśli kiedykolwiek będę świętą

– na pewno będę świętą od «ciemności».

Będę ciągle nieobecna w Niebie

– aby zapalać światło tym,

którzy są w ciemności na ziemi”.

(Matka Teresa z Kalkuty)

 

Bł. Matka Teresa z Kalkuty była niekwestionowaną świętą dla wszystkich: dla ubogich i bezdomnych, prostych ludzi z ulicy, hierarchów kościelnych, a także – o co może najtrudniej – dla możnych tego świata, którzy zazwyczaj nie interesują się specjalnie działalnością Kościoła. Przez całe dziesięciolecia należała do znanych i cenionych postaci. Wielu mówiło o niej jako o najbardziej wpływowej kobiecie XX wieku. „Jaśniała niczym gwiazda na tle ciemnej, szpecącej rzeczywistości naszych czasów. Jej miłość do wszystkich dzieci Bożych – bez względu na ich kolor skóry czy wiarę – kruszyła mury dzielące ludzkość. Zakonnica odmieniała każde życie, które dotknęła. «Opaszemy świat łańcuchem miłości» – mówiła swoim siostrom”[1]. Wielcy tego świata wyrażali swój podziw dla niej, przyznając jej prestiżowe nagrody i wyróżnienia, wśród nich Pokojową Nagrodę Nobla (1979 rok). „Skromnym polskim akcentem było uhonorowanie Matki Teresy Nagrodą św. Brata Alberta oraz udekorowanie jej Krzyżem Komandorskim św. Brygidy”[2]. Ona sama nie przywiązywała jednak wielkiej wagi do medali, nagród i odznaczeń. Trzymała je w tekturowym pudełku w swojej skromnej zakonnej celi.

 

Wielkie dzieło

 

Matka Teresa, która kilkakrotnie odwiedziła Polskę i tu założyła jeden z nowicjatów Zgromadzenia Misjonarek Miłości, wpisała się głęboko w świadomość także Polaków, szczególnie ludzi młodych. Wystarczy wspomnieć, że w 2002 roku polscy gimnazjaliści, tworząc „Złotą Listę Autorytetów”, obok Jana Pawła II umieścili na niej właśnie Matkę Teresę[3].

Ostatni raz Święta z Kalkuty gościła w naszym kraju dwa lata przed swoją śmiercią, w czerwcu 1995 roku. Była wówczas między innymi gościem Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Opowiedziała alumnom o Zgromadzeniu Misjonarek Miłości, dając piękne świadectwo miłości do Jezusa i ubogich: „W tej chwili jesteśmy w stu dwudziestu sześciu krajach, mamy pięćset pięćdziesiąt pięć domów dla ubogich, «tabernakulów». W naszym zgromadzeniu mamy siostry czynne i kontemplacyjne, braci czynnych i kontemplacyjnych. [...] Celem zgromadzenia jest zaspokojenie Pana Jezusa Ukrzyżowanego w Jego miłości do dusz ludzkich poprzez pracę nad zbawieniem i uświęceniem najbiedniejszych z biednych. [...] Mamy domy dla umierających, dla niechcianych, dla umysłowo i fizycznie chorych, dla tych, którzy są wyrzuceni na margines społeczny. Mamy także centrum rehabilitacyjne dla trędowatych. [...] Wszystkim świadczymy czułą miłość. Aby móc wykonać tę pracę, potrzebujemy głębokiego życia modlitwy i ofiary. [...] Mamy w tej chwili sześć nowicjatów. Jeden w Kalkucie, jeden w Rzymie, jeden w Polsce, jeden na Filipinach, jeden w Ameryce i jeden w Nairobi w Afryce[4]. Wszystkie nowicjaty są pełne. Jest to coś pięknego, jak bardzo Pan Bóg kocha biednych, dając dużo powołań”. Opowiadając o pracy zgromadzenia, Matka Teresa podkreśliła całkowitą bezinteresowność zaangażowania Misjonarek Miłości na rzecz ubogich: „Nie otrzymujemy żadnego wynagrodzenia od rządu ani od Kościoła za pracę, którą wykonujemy. Jesteśmy tak jak ptaki i kwiaty Boże, które zależą zupełnie od Bożej Opatrzności. Jest to coś wspaniałego, jak bardzo Boża Opatrzność przychodzi w danym momencie z pomocą. [...] Codziennie modlimy się cztery godziny. Takim wspaniałym darem Pana Boga dla nas jest nasza codzienna adoracja Najświętszego Sakramentu”[5].

Matkę Teresę postrzegano przede wszystkim jako kobietę wielkiego sukcesu. Energiczna, stanowcza, w sprawach zasadniczych nieugięta, była jednak zawsze uśmiechnięta i pełna życzliwości dla wszystkich, szczególnie dla ubogich. Choć zapracowana, pozostawała bardzo spokojna i robiła wrażenia, jakby miała czas dla każdego, kto potrzebuje jej pomocy. Stąd też ogromnym zaskoczeniem dla wszystkich stały się jej niepublikowane za życia osobiste teksty, w których święta uskarżała się na swoje wielkie wątpliwości duchowe, niezdolność do modlitwy, wewnętrzną oschłość i ciemności wiary. Jakaż gehenna duszy musiała podyktować jej słowa: „Niebo nic nie znaczy, dla mnie wygląda jakby było puste. Chciałabym być nikim, nawet dla Boga”[6].

 

U mnie w duszy ciemno

 

Aby zrozumieć pełniej ciemności duszy Matki Teresy oraz wewnętrzne udręki, które się z nią wiązały, przytoczmy fragmenty jej listów pisanych do kierowników duchowych oraz innych osób, którym w sekrecie powierzała stan swojej duszy. W ten sposób szukała nie tyle ukojenia i pociechy, ile raczej światła i duchowego wsparcia.

Proszę o modlitwę – bo wszystko we mnie jest ścięte lodem. – Tylko ta ślepa wiara pomaga mi przetrwać, bo w rzeczywistości wszystko jest dla mnie ciemnością. Najważniejsze jest, aby naszemu Panu przypadła cała radość – ja naprawdę się nie liczę” (Pisma, s. 223).

Chcę powiedzieć coś Waszej Eminencji – ale nie wiem, jak to wyrazić. Gorąco pragnę – pełnym bólu pragnieniem bycia wszystkim dla Boga – być świętą w taki sposób, żeby Jezus mógł w pełni żyć swoim życiem we mnie. Im bardziej ja chcę Jego – tym mniej sama jestem chciana. – Chcę kochać Go tak, jak jeszcze nigdy dotąd nie byłam kochana – a mimo to trwa we mnie głębokie uczucie oddzielenia od Niego – ta straszna pustka, to poczucie nieobecności Boga. [...] Nie uskarżam się – chcę tylko przez cały czas iść razem z Chrystusem” (Pisma, s. 225).

Bardzo proszę o modlitwę, żeby Bóg zechciał zabrać z mojej duszy tę ciemność chociaż na kilka dni. Bo czasami agonia tej udręki jest tak wielka, a jednocześnie tęsknota za Nieobecnym tak głęboka, że jedyną modlitwą, jaką jeszcze mogę wypowiadać, są słowa – Najświętsze Serca Jezusa, ufam Tobie – będę zaspokajać Twoje pragnienie dusz” (Pisma, s. 226).

W mojej duszy tak wiele jest sprzeczności. – Tak dominująca tęsknota za Bogiem – tak dojmująca, że bolesna – nieustanne cierpienie – a mimo to jestem przez Boga niechciana – odrzucona – pusta – bez wiary – bez miłości bez zapału. – Dusze mnie nie pociągają. – Niebo nic nie znaczy – dla mnie wygląda jak puste miejsce – myśl o nim nic dla mnie nie znaczy, a mimo to ta dręcząca tęsknota za Bogiem. – Bardzo proszę o modlitwę, żebym wciąż się do Niego uśmiechała mimo wszystko. Bo jestem tylko Jego – więc On ma wszelkie prawa do mnie. Jestem całkowicie szczęśliwa, że jestem nikim nawet dla Boga” (Pisma, s. 232-233).

Proszę Waszą Eminencję o modlitwę, żebym miała odwagę, by wciąż się uśmiechać do Jezusa. – Trochę rozumiem męki piekielne – bez Boga. Brakuje mi słów, by wyrazić to, co chcę powiedzieć, ale w miniony Pierwszy Piątek – świadomie ofiarowałam się Najświętszemu Sercu, że przetrwam nawet wieczność w tym straszliwym cierpieniu, jeżeli to da Mu teraz trochę więcej radości – albo miłość choćby jednej duszy. Chcę o tym porozmawiać, a mimo to się nie udaje – nie znajduję słów, by wyrazić głębię tej ciemności. Mimo tego wszystkiego jestem Jego maleńką – i kocham Go – nie za to, co daje, ale za to, co zabiera” (Pisma, s. 236).

Bardzo proszę o modlitwę – tęsknota za Bogiem jest strasznie bolesna, a mimo to ciemność staje się coraz większa. Cóż za sprzeczność mam w duszy. – Ból, jaki mam w sobie, jest tak wielki – że naprawdę cały ten rozgłos i ludzkie gadanie nie wywołują we mnie żadnych odczuć. Niech Wasza Eminencja prosi Matkę Bożą, żeby była mi Matką w tych ciemnościach” (Pisma, s. 238).

U mnie w duszy – nie potrafię Ojcu powiedzieć – jak tam ciemno, jak pełno bólu, jak strasznie. – Moje uczucia są takie zdradliwe. – Czuję, jakbym «odmawiała Bogu», a jednak największa i najtrudniejsza do zniesienia – jest ta straszliwa tęsknota za Bogiem. – Proszę o modlitwę, żebym nie okazała się Judaszem dla Jezusa w tej pełnej bólu ciemności. Czekałam na rozmowę z Ojcem. – Po prostu bardzo pragnę porozmawiać – i zdaje się, że tę zdolność On także mi zabrał. – Nie będę się uskarżać. – Przyjmuję Jego świętą Wolę tak, jak do mnie przychodzi” (Pisma, s. 333).

Chciałam porozmawiać z Ojcem w Bombaju – ale nawet nie próbowałam nic zrobić, żeby to umożliwić. – Jeżeli piekło istnieje – to musi to być to. Jak strasznie jest być bez Boga – nie ma modlitwy – nie ma wiary – nie ma miłości. – Jedyne, co wciąż pozostaje – to przekonanie, że dzieło jest Jego – że Siostry i Bracia są Jego. – I uparcie się tego trzymam, jak tonący, który nie ma niczego innego, chwyta się brzytwy. – A jednak, Ojcze – mimo tego wszystkiego – chcę być Mu wierna – zużywać się dla Niego, kochać Go nie za to, co daje, ale za to, co zabiera – być do Jego dyspozycji. – Nie proszę Go, by zmienił swoje postępowanie wobec mnie czy swoje plany wobec mnie. – Proszę Go tylko, aby się mną posługiwał” (Pisma, s. 339).

Niech mi Ojciec wybaczy, że prosiłam Ojca o przyjazd, a potem nic Ojcu nie powiedziałam. – To Ojcu pokazuje, jak strasznie pusta jest moja dusza. [...] Wiem, że to tylko uczucia – bo moja wola jest nierozerwalnie związana z Jezusem, a zatem z Siostrami i Ubogimi” (Pisma, s. 348-349).

 

„Obojętność” Boga – tęsknota Matki Teresy

 

Czytając i medytując niezwykłe wyznania duchowe Matki Teresy, uderza przede wszystkim jej wielka samotność. Czuje głęboką potrzebę podzielenia się swoim ciężarem z osobami zaufanymi, a mimo to nie znajduje słów, aby opisać swój stan wewnętrzny. Choć zaskakuje bogactwo używanych obrazów i pojęć, to jednak jest ono wyrazem bezradności języka Matki Teresy. Opowiadając, dobrze wie, że nie jest w stanie wyrazić do końca tego wszystkiego, czego doświadcza. Wszystkie słowa pocieszenia i wszelkie rady, jakie dawali jej najbardziej wytrawni kierownicy duchowi, przyjmowała ze zrozumieniem i wdzięcznością, jednak nie przynosiły jej one większej wewnętrznej ulgi, ponieważ „dziwnie” do niej nie pasowały.

Matka Teresa czuje się głęboko upokorzona przeżywanymi stanami duszy i zawsze – ilekroć mówi lub pisze o swoich wewnętrznych ciemnościach – jest skrępowana, zawstydzona i onieśmielona. Po wielu latach życia w tym stanie, gdy nabrała już pewnego dystansu do swych wewnętrznych doświadczeń, będzie błagała kierowników duchowych, by zniszczyli jej listy. „Ojciec [Van Exem] ma wiele listów, jakie do niego pisałam. [...] Proszę, czy mogłabym je dostać – bo były jedynie wyrazem mojej duszy w tamtym czasie. Chciałabym spalić wszystkie papiery, które ujawniają cokolwiek na mój temat. – Proszę, Waszą Eminencję, błagam Waszą Eminencję, by zechciał Wasza Eminencja spełnić to moje pragnienie” (Pisma, s. 15).

Ciemności duszy i oschłości wewnętrzne Matki Teresy nie dotykają jednak jej woli i miłości do Jezusa. Z jednej strony doświadcza chłodu, obojętności, obcość Boga i Jego miłości, ale z drugiej – wielkiej tęsknoty za Nim i gorącego pragnienia bezwarunkowego powierzenia się Mu i Jego miłości. Ból wewnętrzny, który porównuje do doświadczenia piekła, rodził się właśnie z owego zderzenia: odczucia „zimna” i „chłodu” Boga z doświadczeniem żaru swego serca; obojętności ze strony Pana z jej nieukojoną tęsknotą za Nim; odczucia całkowitego milczenia Boga z jej żarliwą deklaracją miłości; doświadczenia nieobecności Boga z jej nieustanną modlitwą i „przytomnością” wobec Pana. Ta właśnie przepaść między brakiem odczucia obecności Boga a jej tęsknotą za Nim stała się otchłanią, piekłem Matki Teresy.

Doświadczenie bycia porzuconą przez Boga i ból wewnętrzny nie oddalały jej od Niego. Wręcz przeciwnie. Nieustannie w szczerych rachunkach sumienia, w spowiedziach, w rozmowach z kierownikami duchowymi pytała siebie, czy ona sama nie jest przyczyną tych stanów. Mając świadomość bezinteresowności swojej służby dla Boga i ludzi oraz czystości sumienia, w chwilach cierpienia w bezradny sposób powierzała się Bogu, deklarując kolejny raz całkowitą przynależność tylko do Niego. Im bardziej czuła się wewnętrznie osamotniona, porzucona i niechciana przez Boga, tym głębiej doświadczała tęsknoty za Panem i pragnienia miłowania Go.

 

Apostolski wymiar ciemności duszy

 

Choć bardzo trudno było przyjąć Matce Teresie bolesny stan swej duszy, choć wbrew nadziei szukała pocieszenia i ukojenia, to jednak przeczuwała sens swego bezmiernego cierpienia. W ten sposób Jezus zapraszał ją do uczestnictwa w Jego wyrzeczeniu się wszystkiego, całkowitym oddaniu się do dyspozycji Ojcu oraz „tajemniczej” tęsknocie za Nim. Jak Jezusowe doświadczenie opuszczenia Go przez Ojca było dźwiganiem udręki, cierpienia i nieprawości całej ludzkości, tak Matka Teresa dźwigała te same udręki, cierpienia i nieprawości swoich ubogich. To dzięki osobistemu cierpieniu rozumiała ich i współczuła im jak nikt inny. Po opublikowaniu prywatnych listów Matki Teresy, poprzez które uczyniła i nas świadkami swej bolesnej tajemnicy, rozumiemy lepiej źródło niezwykłej skuteczności jej posługi i dynamizmu jej apostolskiego dzieła.

Matka Teresa była świadoma, że założone przez nią zgromadzenie miało początek w prywatnym ślubie, jaki złożyła w 1942 roku, aby „Bogu nie odmawiać niczego”. Swojemu kierownikowi duchowemu pisała, że chciała w ten sposób dać Panu „coś bardzo pięknego” i „bez zastrzeżeń”. „Oddanie się Bogu w pełni jest sposobem, aby przyjąć Go samego. Ja dla Boga, a Bóg dla mnie. Żyję dla Boga i rezygnuję ze swojego «ja», i w ten sposób sprawiam, że za mnie żyje Bóg” (Pisma, s. 48-49). Kiedy cztery lata później, 10 września 1946 roku, jadąc pociągiem z Kalkuty do Dardżylingu nawiedziła ją myśl, aby porzucić wszystko i pójść służyć najbiedniejszym z biednych w slumsach, Matka Teresa nie miała wątpliwości, że było to pragnienie Jezusa – Jego wola. Był to – jak sama powie – Dzień Natchnienia (por. Pisma, s. 47-53).

W regułach zgromadzenia Matka Teresa określa jego najważniejsze cele: „Celem ogólnym Misjonarek Miłości jest zaspokajanie pragnienia Jezusa Chrystusa na Krzyżu, pragnienia miłości i dusz”. Święta z Kalkuty przypomni o tym swoim siostrom w liście do całego zgromadzenia: „Wszystko u Misjonarek Miłości istnieje tylko po to, by zaspokoić pragnienie Jezusa. Jego słowo: «Pragnę», na ścianach każdej kaplicy Misjonarek Miłości, nie pochodzi tylko z przeszłości, ale jest żywe tu i teraz, wypowiedziane do Was. Wierzycie w to? [...] Dlaczego Jezus mówi: «Pragnę»? Co to znaczy? To «coś», co tak trudno wyjaśnić słowami. «Pragnę» – to znacznie głębsze słowo niż gdyby Jezus powiedział po prostu: «Kocham Was». Dopóki nie będziecie wiedziały, i to w bardzo osobisty sposób, że Jezus Was pragnie – nie będziecie w stanie poznać tego, kim On chce dla Was być” (25 III 1993).

 

Do rangi symbolu urastają okoliczności śmierci Matki Teresy. Kiedy umierała 5 września 1997 roku w późnych godzinach wieczornych, otoczona miłością i życzliwością swoich sióstr, nagle na skutek awarii prądu cała Kalkuta pogrążyła się w ciemnościach. Tak odeszła do Pana ta, która choć sama przeżywała dręczące ją nocne ciemności duszy, „przyniosła całemu światu tak wiele światła” (por. Pisma, s. 447).

 

 

Józef Augustyn SJ (ur. 1950), rekolekcjonista, kierownik duchowy, profesor Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie. Ostatnio opublikował: Przewodnik po ojcostwie; Przewodnik po przyjaźni; Przewodnik po rozterkach młodości.



[1]             E. Murray Stone, Błogosławiona Matka Teresa. Życie w miłości, Kraków 2003, s. 116.

[2]             S. Zalewski, Od tłumacza, [w:] Matka Teresa z Kalkuty, Myśli, Warszawa 2001, s. 13.

[3]             Por. P. Zuchniewicz, Matka Teresa z Kalkuty, Kraków 2002, s. 5.

[4]             Według danych z 2004 roku do Zgromadzenia Misjonarek Miłości należy ponad 5 tysięcy sióstr, które pracują w 130 krajach świata. Zgromadzenia posiada około 740 domów, między innymi: 116 w Europie, 80 w Azji, 94 w Afryce, 166 w Ameryce Północnej i Południowej oraz 25 w Oceanii. Nowicjaty zgromadzenia znajdują się w: Indiach, Polsce (w Zaborowie), Afryce, Ameryce i na Filipinach.

[5]             Z przemówienia Matki Teresy z Kalkuty na spotkaniu z alumnami Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, 1 czerwca 1995.

[6]             Por. Matka Teresa z Kalkuty, Pójdź, bądź moim światłem. Prywatne pisma „Świętej z Kalkuty”, Kraków 2008, s. 232-233. Dalej: Pisma.

 

 

 

misyjne

facebook_page_plugin

Logowanie

Aktualności i publicystyka

NA LICZNE PYTANIA...odp

 w dn. 2 stycznia 2024 r. na liczne pytania o sytuację KSD odpowiadamy: od ok. 12 lat KSD nie miało szczęścia do skutecznego, silnego zarządzania, z rozmaitych przyczyn tzw. ludzkich, ale też...

02-01-2024 Publicystyka

Czytaj więcej

prawo to część kultury !

  PRAWO TO CZĘŚĆ KULTURY  Próba likwidacji polskich mediów publicznych wbrew ustawom...

02-01-2024 Aktualności

Czytaj więcej

OJCIEC MARIAN DO DZIENNIKARZY !

https://www.youtube.com/watch?v=9D573_e4yOk   Ojciec Marian do dziennikarzy.  Przypominamy na ten obecny czas, wielką próbę dla Polski. 

27-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Boże Narodzenie 2023

Najserdeczniej życzymy wszystkim Czytelnikom jak i naszym Członkom KSD - wszelkich łask od Bożego Dzieciątka oraz mocy serc , pomyślności w Nowym Roku 2024! Szczęść Boże !   KSD wydawcy portalu

22-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

KSD - 2023

Informujemy Czytelników, że w dn. 5.XII. 2023 r. zarejestrowano w KRS wniosek o ustanowienie kuratora KRS-u do spraw formalno-prawnych KSD. Od zakonczenia kadencji ZG KSD w 2019 r. nie złozono...

22-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

foto relacja z Mszy św. pogrzebowej śp d…

31. X.2023 foto redl Bogusława Stanowska-Cichoń, Przew. Oddz. Kraków

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Kondolencje z Watykanu,papież Franciszek…

„Ojciec Święty poleca śp. Wandę Półtawską miłosierdziu Bożemu”. Kondolencje z Watykanu za portalem TVP.Info -  31.X.2023 Bolesne doświadczenia II wojny światowej stały się dla prof. Wandy Półtawskiej inspiracją do aktywnej obrony godności ludzkiego...

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Świadectwo o śp dr Wandzie Półtawskiej -…

świadectwo p. Bogusławy Stanowskiej-Cichoń, przewodniczącej Oddz. Kraków KSD ".... odeszła od nas Pani Dr Wanda Półtawska, więźniarka hitlerowskiego obozu Ravensbruck, lekarz psychiatra, niestrudzona obrończyni życia poczętego od narodzenia do naturalnej śmierci...

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Film pt. DUŚKA - polecamy! Nieznane zdj…

DUŚKA     - Publikujemy nieznane dotąd zdjęcia z planu filmowego , 2008 r. Film dokumentalny Produkcja: Polska Rok produkcji: 2008 Barwny, 88 min Ekipa Reżyseria Wanda Różycka-Zborowska   Scenariusz Wanda Różycka-Zborowska   Zdjęcia Piotr Zarębski   Krystian Matysek   Współpraca operatorska Antoni Wojtkowiak   Aranżacja Zbigniew Zbrowski   Dźwięk Przemysław Kretkowski   Współpraca...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

ŻYCIE DLA ŻYCIA - Wanda Półtawska

https://www.youtube.com/watch?v=aOU_eqm4i28

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

67 LAT PO ŚLUBIE - ROZMOWA Z WANDĄ I ADA…

https://youtu.be/_tY0v0hRz4E?si=qAuA3mE-opxQDTIo   ROZMOWA Z WANDĄ I ANDRZEJEM PÓŁTAWSKIM   WANDA I ANDRZEJ PÓŁTAWSCY 67 LAT PO ŚLUBIE - YOUTUBE.COM

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Prezydent żegna dr Wandę Półtawską

Odeszła Dama Orderu Orła Białego prof. Wanda Półtawska     25 października 2023  Odeszła Dama Orderu Orła Białego Pani Profesor Wanda Półtawska. Lekarz, przyjaciółka Św. Jana Pawła II, więźniarka niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrück...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

wspomnienie Abp. Marka Jędraszewskiego o…

27 października 2023  WSPOMNIENIE ABP. MARKA JĘDRASZEWSKIEGO O ŚP. WANDZIE PÓŁTAWSKIEJ – Z wielkim żalem żegnamy śp. panią profesor Wandę Półtawską, mając głęboką nadzieję, że przekraczając próg wieczności, po tej drugiej stronie...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Kim była śp Wanda Półtawska, przyjaciół…

Nie żyje Wanda Półtawska. Kim była przyjaciółka Jana Pawła II?   ostatnia aktualizacja:25.10.2023 07:50    https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/2838206,nie-zyje-wanda-poltawska-kim-byla-przyjaciolka-jana-pawla-ii">Obserwuj nas na Google News - Moje przeżycia, nie tylko wojenne, były okazją, bym zrozumiała, kim jest człowiek, jaka jest jego...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Ostatnie Pożegnanie śp. dr Wandy Półtaws…

Pogrzeb śp. Wandy Półtawskiej odbędzie się we wtorek, 31 października br., o godz. 13.00 w Bazylice Mariackiej w Krakowie Wcześniej, o godz. 12.30, zostanie odmówiony różaniec w intencji zmarłej Pani Profesor...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej