Publicystyka

Relacja z konferencji "Szkoła w rękach reformatorów"

altW sobotę, 17 maja, na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego naukowcy, pedagodzy i rodzice spotkali się na konferencji „Szkoła w rękach reformatorów”. Organizatorami tego wydarzenia były: Sekcja Historii Filozofii UKSW, Wydział Studiów nad Rodziną UKSW i Fundacja Dobrej Edukacji Maximilianum. Celem, jaki postawili sobie prelegenci, było pokazanie, że podstawy współczesnej szkoły bardzo mocno osadzone są w postmodernizmie. Dobro i prawda ustępują relatywizmowi i naturalizmowi, przy jednoczesnej negacji wychowania ku miłości. Ojcami tego stanu rzeczy są Marcin Luter, Jerzy Hegel i Jan Jakub Rousseau.

Konferencję rozpoczął prof. dr hab. Artur Andrzejuk, kierownik Sekcji Historii Filozofii UKSW, uczeń profesora Mieczysława Gogacza prelekcją pt. „Realizm tomistyczny a postmodernizm współczesnej kultury”. Wskazał potrzebę powrotu do filozofii św. Tomasza, który poznanie rzeczywistości rozpoczynał od bytu, tego, co naprawdę istnieje. Przeciwny temu postmodernizm uzależniony jest od myśli, obraca się w sferze bliżej niekreślonego ducha i wielu prawd równorzędnych. Jego podstawowe skutki w kulturze ponowoczesności to utowarowienie życia, obniżanie i prymitywizacja kultury oraz ekonomizacja pogłębiająca dysproporcje zamożności ludzi. – Nie można wierzyć w bliżej nieokreślonego ducha, który myśli, np. ducha demokracji czy polskiej tolerancji. Bronić się trzeba zdrowym rozsądkiem, który zaczyna poznanie od rzeczy– radził.

Kolejną prelekcję, zatytułowaną „Reforma Lutra i zanik wychowania”, wygłosił ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz z KUL, członek Papieskiej Akademii św. Tomasza z Akwinu. W teorii ojca Reformacji Bóg, zanim stał się Bogiem, był diabłem, a prawda najpierw była kłamstwem. Ukierunkowanie rozumu człowieka na prawdę, czyli najważniejszy filar edukacji, jest niemożliwe, skoro to kłamstwo konstytuuje prawdę. – Załamuje się cała edukacja w sensie kształcenia ludzkiego intelektu. Z tym zjawiskiem mamy już do czynienia w polskich szkołach – ostrzegał. Również wychowanie woli jest niemożliwe, bo według Lutra wolna wola jest w człowieku zniewolona, jest równa woli zwierzęcia pociągowego, niezdolnego do miłowania, założenia rodziny czy tworzenia kultury. – A więc dramat reformacji Lutra – prekursora postmodernizmu, to zanegowanie wolności człowieka na poznanie i miłość bytu: Boga i innego człowieka. Nie wymyślono bardziej niebezpiecznej przeciwniczki kształcenia w oparciu o Prawdę i miłość niż reformacja – podsumowywał.

– U Hegla wszystko jest rozwojem. On zwiódł wszystkich, bo wysoko oceniał chrześcijaństwo w rozwoju dialektycznym. Było dla niego jedynie etapem, na którym każdy człowiek staje się Bogiem – mówił w swojej prelekcji „Wpływ Hegla i jego uczniów na szkołę” dr Jakub Wójcik, matematyk, wykładowca na Wydziale Studiów nad Rodziną UKSW. – Korzysta z tego New Age, a dzisiejsza szkoła jest głosicielem gnozy – dodawał. Prelegent wskazywał również ogromne braki w dzisiejszym kształceniu nauczycieli, którzy mają zerową wiedzę o swoich uczniach, są często niedouczeni i przekazują zideologizowane poglądy. Efektem tego uczniowie, których można porównać do  robotów operujących pojęciami, którzy przyswoili sobie całe zadania, niektóre poglądy, uznając je za swoje. – To właśnie jest zmanipulowanie progresywizmem Hegla – pokazywał.  
 
Dr Andrzej Mazan, adiunkt na Wydziale Studiów nad Rodziną UKSW i dyrektor merytoryczny Fundacji Maximilianum opisywał trawiącą dzisiejsze wychowanie myśl Jana Jakuba Rousseau, która wychodzi od uznania dobrej natury dziecka niszczonej przez to, co ją ogranicza: kulturę, osoby, instytucje. – To jest najgłębsze przesłanie Rousseau: człowiek sprowadzony do natury, człowiek do którego Bóg nie ma dostępu. Wolność jest przyrodzona, a nie nabyta, a zatem wolny i dobry człowiek może wieść życie pozbawione moralności, a wyrzuty sumienia łagodzić szczerością – mówił. Przekłada się to na społeczeństwo i państwo, które niszczy wszelkie zniewalające człowieka więzi – rodzinę, religię, naród. Ludzie zawierają umowę społeczną, podporządkowując się państwu, które zyskuje prawo do opanowania każdej sfery życia. Państwo, w którym nie ma Boga, może robić, co chce, staje się tyranem. Totalitaryzm państwa przetacza się teraz jak walec przez polskie społeczeństwo i szkołę – zauważał prelegent.

Mit socjalizacji w szkole i jej braku w rodzinie od strony naukowej obalił prof. UAM dr hab. Marek Budajczak. – Dzieci, które uczą się w domu, częściej przebywają z rówieśnikami, rodziną, łatwiej wchodzą w relacje społeczne, są bardziej samodzielne, łatwiej znajdują pracę, częściej realizują swoje pasje – wyliczał profesor. Przytaczał również badania amerykańskich naukowców, które jasno wskazywały, że dzieci „szkolne” spędzają 2,5 raza mniej czasu z innymi dziećmi niż te, które uczą się w domu, ich czas na budowanie relacji ucieka podczas 45-minutowych lekcji i odrabiania prac domowych. – Socjalizacja w szkole jest sztuczna, w rzeczywistości nie ma grup społecznych, które są w tym samym wieku. Jedynie w szkole znajdujemy takie warunki – pokazywał. – Na przerwach zaś upuszcza się energię, a nie buduje prawdziwe relacje. Nie istnieje „święta socjalizacja” w szkole – konkludował.

W swoim wystąpieniu o katolickiej edukacji, ks. dr Marek Kiliszek, uczeń ojca Mieczysława Krąpca, pokazywał, jak bardzo odbiegły od niej dzisiejsze systemy. – Człowiek jest dziś traktowany jako materiał do obróbki pod system, pod konkretną ideologię. Dziś mamy dobę postmodernizmu, którego istotą jest psychologizacja człowieka, który „tworzy się sam”, a inni: rodzice, wychowawcy itp., nie powinni mu w tym przeszkadzać - mówił. Religię zastąpiła polityka, ideologię uniwersytety, a sztukę reklama. Trzeba zatem podchodzić, idąc za filozofią Karola Wojtyły, do osoby jak do bytu, który realizuje się w czynie – na miarę łaski Bożej czyni dobro. I na tej bazie trzeba stworzyć społeczność.

Dr Mazan w swoim drugim wystąpieniu skrytykował powszechny prymat nauk przyrodniczych nad rzeczywistością. Skutkiem tego jest obezwładnienie rozumu przez nauki przyrodnicze, które wykluczają inne poznanie niż naukowe. Jeśli nie zastosuje się właściwych zasad, wtedy rozum sprowadza człowieka na manowce. W efekcie dochodzi się do skrajnego sceptycyzmu: jeśli coś nie jest poddane metodzie naukowej, to nie istnieje. – Sceptycyzm, co do poznania własnego życia, Boga, jest najgroźniejszą chorobą, którą dziecko wynosi ze szkoły. Efektem takiego nauczania jest uczeń, który wychodzi ze szkoły z zestawem pojęć, lecz nie umie udzielić odpowiedzi na podstawowe pytania i nie potrafi powiązać przyczyny ze skutkiem – pokazywał.

Elżbieta Chojnacka pokazywała problemy edukacji szkolnej, o których zwykle się nie mówi. – Wystarczy jeden nieukształtowany moralnie członek klasy, który miał kontakt z pornografią, aby zdemoralizować innych – pokazywała. – Rodzice często pytają o rzeczy zewnętrzne, wygląd sal w szkole lub bezpieczeństwo w autokarze, a mało kto pyta o to, z kim dziecko będzie jechało, kto mu będzie towarzyszył. W szkole obchodzi się Halloween, promuje się jogę, organizuje huczne walentynki, szkoła dziś jest otwarta na wszystko – oprócz katolicyzmu.

W ostatniej prelekcji, p. Agata Rybczyk, prezes Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum, przedstawiła zagrożenia płynące z dzisiejszych podręczników nauczania początkowego. Te pomoce naukowe, wbrew pozorom, kolorowe i niegroźne, niosą ze sobą wiele treści ukrytych, jak np. rozmywanie religii katolickiej, konsumpcjonizm czy traktowanie rozwodów jak coś normalnego.

Całość konferencji poprowadził ks. Łukasz Kadziński, który na zakończenie zaprosił na kolejne spotkanie, które odbędzie się na jesieni, a jego tematem będą pozytywne i katolickie metody wychowania dzieci.

Szczegóły:
www.fundacjamaximilianum.pl

Źródło: Informacja prasowa Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum