Publicystyka

Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych. Czym skorupka za młodu…

Cóż, Kolego… Zaczyna mnie nieco przygnębiać, niepewność co do możliwości intelektualnych ludzi, którzy za młodu oddali …no, może nie dusze, bo wiadomo - lewizna dusz nie ma :-) -  ale

rozwój swych karier wiadomej partii. Może ideowo, może pragmatycznie, może z musu – to już teraz mniej istotne. Ważny, albo lepsze byłoby stwierdzenie – niebezpieczny, jest brak postępu w analizie rzeczywistości.
Boć gorączki bieżączki nie mogą zaćmić umysłu wolnego człowieka - szczególnie w mocno dojrzałym wieku - tak dalece, aby nie zdawał sobie sprawy z chybkości przemijania i ostatecznych konsekwencji zaniechań w wykonaniu podstawowego obowiązku - dążenia i poznawania Prawdy. W tym rozpoznawania sensu i bezsensu.

No bo wytłumacz, jaki jest sens w odzywce (by nie rzec- warknięciu) jakieś nawiedzonej przez lewość niewiasty, co by jej „nie narzucać światopoglądu” w kwestii mordowania dzieci poczętych i rozwijających swe istnie pod sercem matek?
Jeszcze trochę i owi wolnomyśliciele będą domagali się, aby im nie „narzucać” tabliczki mnożenia oraz „światopoglądu”, iż ziemia jest kulista.

Innym ,,światopoglądem” tego poziomu jest lewacki standard, iż „Kościół to największy wróg kobiet”. Kościół, który podniósł tak wysoko godność niewiast, aby nie widzieć w nich jeno używek dla buchającej chuci. Pisałem zresztą i o tym w „Mistyfikatoryce”, którą przecie dostałeś. Zatem możesz przeczytać stosowny rozdzialik, zastanowić się i podjąć decyzję, czy jesteś nadal za sensem czy za emocjami waszych staruszek i młodszego - bywa rodzinnego - narybku.

 
„Nie oddamy wam kultury!” (monokultury?... - kn), to kolejne frustracje rozumiejących „kulturę” jako to dowolność w wylewaniu wszelkich chybotań intelektu, emocji, wiedzy.
A wszak „kultura” to: „Całokształt materialnego i duchowego dorobku ludzkości, narodu, epoki; poziom rozwoju umysłowego, moralnego
wytworzonego w ogólnym rozwoju historycznym lub jego określonej epoce.”  (Słownik Władysława Kopalińskiego, Warszawa 1968 /kursywą/ oraz Mały Słownik Języka Polskiego, Warszawa 1997)

Mam nadzieję, że przyznasz, iż publiczne epatowanie skrzywieniami, czy nawet ich lansowanie, licho przystaje do potrzeby wspierania, tak ukazywanego publicznie, „poziomu rozwoju umysłowego”. Nie mówiąc o „narodzie” czy „epoce”.
Chyba, że epoce schyłku sensu?...

Ale nie bądźmy aż takimi pesymistami w tem temacie Kolego, ponieważ czają się inne zagrożenia.  I dlatego wasi wzywają do likwidacja CBA i IPN.
Lęk przed pamięcią historyczna i odkrywaniem patologii społecznej – korupcji…
To musi dać do myślenia…
Wszak ongiś przekonywałeś mnie, że kiedy następuje „pierestrojka” to „pierwszy milion trzeba ukraść”. A jak się da to i kolejne. Przecie na tym polega kapitalizm – dowodziłeś. No to ładnie przeorali wam sumienia wykładowcy przeróżnych WUML-i ( Wieczorowe Uniwersytety Marksizmu-Leninizmu. Tak! Było coś takiego dla kadry. Również w przedsiębiorstwach.)

I na koniec. Otwartość jak leci waszych aktywistek na przybyszów z Azji i Afryki niosących sztandar islamu, może wynikać z nadziei, iż skoro możliwe jest w tej opcji wielożeństwo…

No ale co ze swobodą głoszenia homoseksualizmu? Tam nie ma raczej tolerancji - o zgrozo! - dla tej „opcji”.

E, jakoś dacie sobie radę.
Co to dla Was zmiana frontu.
Macie to wyssane.
Ze skorupki.
Kombinatoryki.

 

 

Za: www.katolickie.media.pl