Publicystyka

Krzysztof Nagrodzki – Z listu do przyjaciół. I znajomych. Jak wielkie, stare drzewo....

Jak to się stało, że pewna część rodaków pozwoliła tak dalece wyprać się z samodzielności, iż strategiczny manewr niewolenia a`la Gramsci przybiera widoczne rozmiary?


Kiedy ongiś usłyszałem pogardliwe określenie nieżyjącego już waszego szefa - Mieczysława Rakowskiego o „rozmamłanej słowiańszczyźnie”, którą trzeba... wiadomo co – według komunistycznej metody „organizowania” społeczeństwa, ogarnął mną gniew. Smutkiem, ale i wzburzeniem napawa oskarżanie Polaków koniunkturalnymi zarzutami o „antysemityzm wysysany z mlekiem matki”, ciemnogrodztwo, szowinizm, obskurantyzm, prostactwo.

Jakąś, wręcz rasistowską, metodą jest owe wzgardliwe traktowanie nacji żyjącej od wieków na tej ziemi. Od wieków borykającą się ze swoim trudnym losem, pomiędzy dwoma, innej cywilizacji, imperiami: Germańską wzmocnioną przez Krzyżaków przemianowanych następnie na Prusaków, oraz moskiewską Rusią.

Pozostali najeźdźcy – żeby wymienić hordy mongolskich, tureckich i szwedzkich niszczycieli – przypływali i odpływali, nie odciskając ostatecznie tak trwałego piętna na naszych losach, aczkolwiek mając znaczący wpływ na osłabianie Rzeczpospolitej. Ale przecie nie tylko oni – zewnętrzni łupieżcy.

Rwaczy sukna państwa, którego wielkość, chwała, dzielność i otwartość jaśniała po siedemnasty wiek, które było nad miarę otwarte na swobody i inności, na łasych na ościenne srebrniki, znalazło się zbyt wielu również w polskiej rodzinie, aby można było obronić Najjaśniejszą. 123 lata niewoli pod trzema zaborami, rusyfikacja, germanizacja, decywilizacja, orały polskie ziemie, umysły i dusze.  

I przeorałyby być może do cna, gdyby nie....Polacy wierni Ojczyźnie. Gdyby nie polskie kobiety, gdyby nie wiara Polaków. Gdyby nie ich duchowni. I ich pamięć. To był skarb, którym można było wykupić się z niewoli, gdy nadszedł sprzyjający, darowany przez Opatrzność czas.
                                                                           ***

 „Polactwo”, „obskurantyzm”, „prostactwo” . Teraz z chwytem na „szowinizm”, „skrajny nacjonalizm” i „dążenie do dyktatury”. Tudzież powracająca, wyświechtana przez łapki lewych fałszerzy, rąbanka „antysemityzmu”. Antysemityzmu! Tu i teraz!  

To jakiś recydywny chorobliwy wykrztuśnik lewactwa mentalnego, które nie ma oporów przed żadnym chwytem. A te przykre, irytujące słowa - fałszywego, pogardliwego konterfektu - wynikły z pobudzenia emocjonalnego, związanego, nie oszukujmy się, z tym co dla „onych” najważniejsze – z kasą.
 
***
To prawda, iż jest w nas wiele emocjonalnych porywów, mających, bywa, zastępować pracę rozumu i upór w odkrywaniu prawdy, wolę działania racjonalnego – również w perspektywie dalszej niż dzisiaj i jutro. Jest otwarcie na łatwiznę, na oszustwa, na lenistwo intelektualne i owczy pęd za lansami – szczególnie teraz, kiedy olbrzymieją możliwości zwodzenia przez sztuczki elektroniczne w rękach medialnych szalbierzy wykonujących dyrektywy mocodawców.

Polacy, w pewnej części, przestają być samodzielni intelektualnie. A za tym - albo wraz z tym - idzie poddanie ducha wabieniom w mroczne sfery. Coraz ciemniejsze. Coraz groźniejsze. Coraz bardziej ateistyczne w przedsionku antyteizmu.

*

Jak to się stało, że pewna część rodaków pozwoliła tak dalece wyprać się z samodzielności, iż strategiczny manewr niewolenia a`la Gramsci przybiera widoczne rozmiary? Co się stało z wielkim narodem, przez wieków łaknącym wolności? Często ponad miarę... I żadne to pocieszenie, że jest to nie tylko polska, nie tylko europejska choroba cywilizacji.
*
Naród wykształca przywódców, przewodników. I oni – duchowni oraz świeccy – starają się prowadzić roztropnie swój lud po trudnych drogach cywilizacji, na których czyhają różni zbójcy - z obcych kultur tudzież ze „swojskiego” przestępczego i zdradzieckiego marginesu. Kiedy jednak proporcje elit do mas zostają zachwiane zbyt mocno – a tak stało się po wojnach i zbrodniach, sięgając chociażby cezury roku 1939 – następuje implozja.

Wyginęły miliony wolnych ludzi – w tym dawne autorytety, a pozostali nie byli w stanie dać odpór ciśnieniu zewnętrznemu. Po okresie chaosu role zostały odwrócone – prawdziwa inteligencja została zepchnięta na margines a przywódcy  m i a n o w a n i  przez nowych właścicieli.. Nowe „elity” zostały wyprodukowane z matrycy, na wzór i podobieństwo sztampy; w dużej części z zastosowaniem jedynie kryterium lojalności i gorliwości w oddaniu mocodawcom partyjnym, oficerom tajnych służb oraz służbie aktualnej ideologii.

*
Fizyczne, zbrodnicze, celowe odkorowywanie Polski z prawdziwie patriotycznych warstw przywódczych przez nazistowskie Niemcy i sowiecką Rosję w totalnych wojnach XX wieku, w więzieniach Gestapo, NKWD, „rodzimego” UB, w dziesiątkach obozów koncentracyjnych i zagłady, w morderczych deportacjach do „Archipelagu Gułag” i na „Nieludzka ziemię” z której niewielu wróciło, konsekwentna dechrystianizacja, skarykaturyzowanie prawa, kradzież rzetelnej pamięci historycznej, pranie umysłów w szkołach, na uczelniach, organizacjach i przez szeroko rozumiane media masowego urabiania, budowanie „warstwy przywódczej” i „nowych elit” ze zdrajców, kolaborantów i masy zwykłych koniunkturalistów, musiały w końcu doprowadzić do rozwoju procesu chorobowego. Polacy z pokolenia na pokolenie poczęli podupadać na zdrowiu. Został nam wszczepiony gen obcej cywilizacji.

*
Gdy nastąpiła „pieriestrojka” – kolejny etap wdrażania idei postępu w budowaniu „nowego człowieka” w „nowym świecie” - trzeba było pewnego wysiłku, aby wszystko zostało po staremu, chociaż przybrane w nowe szaty. Nie może zatem dziwić owe gorączkowe, nademocjonalne, a bywa zbrodnicze, poszukiwanie uzasadnień dla swej przeszłości. W jakimś stopniu podświadome szukanie alibi dla sumienia, a często po prostu dla cyniczne wyrachowania „etapu”.

Charakteryzacje nie muszą być już doskonałe – podległe usłużne media wyretuszują, zakrzyczą, oślepią, wskażą. Bitwa o wierność, o pamięć kształtującą pokolenia wierne Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie w systemie cywilizacji łacińskiej, trwa i staje się coraz trudniejsza.

„Ssanie” codzienności ma coraz sprawniejsze narzędzia. Zwodzenie nie ma końca. Przybiera niejednokrotnie demoniczne wymiary - jak chociażby wycia „nocnych zmian” wobec krzyża ustawionego przy Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie i modlącej się przy nim gromadki spokojnych ludzi. Ale przecie i w codziennych powszechnych wulgarnych bluzgach, w tolerowaniu, ba! – w akceptowaniu – szczególnie groźnym, kiedy czynią to kobiety – przyszłe, czy nawet obecne, żony i matki - „bezinteresownego” zaśmiecania, dewastacji przestrzeni – tej zewnętrznej i tej wewnętrznej – w człowieku. Zresztą jedno wynika z drugiego.

„Brudne”, antychrześcijańskie, antykatolickie, antynarodowe, barbarzyńskie, lewackie destrukcyjne ideologie rodzą brud. Brud skutkuje brudem. I tak to może narastać...
A każda próba oczyszczenia, uporządkowania, powrotu do pryncypiów cywilizacji łacińskiej  budzi aktyw. Biednych ludzi ogarniętych przez demoniczność.
*

Jakich katastrof potrzebujemy? Jakich powodzi? Pożarów? Trzęsień ziemi? Wulkanów? Epidemii? Jakich ofiar dla oprzytomnienia? Ile mamy jeszcze czasu dla powrotu dobrych proporcji w odbudowie cywilizacji? Dla wyrwania z amnezji. Dla przypomnienia dobrych dróg. Również, a może przede wszystkim, tych wiodących pewnie do Wieczności.

***

Byłeś jak wielkie, stare drzewo,/narodzie mój jak dąb zuchwały, wezbrany ogniem soków źrałych/jak drzewo wiary, mocy, gniewu./
I jęli ciebie cieśle orać/i ryć cię rylcem u korzeni,/żeby twój głos, twój kształt odmienić,/żeby cię zmienić w sen upiora./Jęli ci liście drzeć i ścinać,/byś nagi stał i głowę zginał./Jęli ci oczy z ognia łupić, /byś ich nie zmienił wzrokiem w trupy./Jęli ci ciało w popiół kruszyć,/by wydrzeć Boga z żywej duszy./…/

[ Krzysztof Kamil Baczyński - Byłeś jak wielkie, stare drzewo...]

***
Tak, wiem Kolego, że się nieco powtarzam. Ale to już sobie chyba wyjaśniliśmy – w rwącym potoku bieżączki należy– jestem tego pewien – wciąż poszukiwać dróg trafienia do bliźnich.