Publicystyka

Krzysztof Nagrodzki – Instalacja w procesie

Fatima 1917. I wojna światowa już trzeci rok zbiera niesamowicie krwawe żniwo. Matka Boża ostrzega, że jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Pana Boga, przyjdzie następne – jeszcze straszniejsze– doświadczenie za zbrodnie świata. W tym za zabijanie dzieci poczętych.

I stało się. II Wojna – jeszcze okrutniejsza w tym co człowiek może uczynić człowiekowi – była konsekwencją odejścia od wskazań Boga o życiu godziwym. O powinnościach Jego dzieci dla uniknięcia zagłady.  O nieustającym obowiązku.

                                                                                      ***

Jesteśmy w czasie szczególnego przywoływania pamięci o rozpętaniu przez szalonych przywódców III Niemieckiej Rzeszy - w porozumieniu ze Stalinem i sowiecką Rosją - światowego kataklizmu, który za sprawą Japonii ogarnął również Azję i Pacyfik. Mordów i zniszczeń, hekatomby na niespotykana dotąd skalę. Bo i swoista inspiracja wychodziła z głębin ciemności. Napisałem szalonych, chociaż może precyzyjniejsze byłoby określenie „nawiedzonych”. Ogarnianych tym strasznym doświadczaniem, kiedy człowiek sięga do kontaktu z demonami. W różnych zresztą „kontraktach”.  A tak było z przywódcami ówczesnych Niemiec*.  Sam papież Pius XII był przekonany, że Hitler został opętany.**

Każdy występek, każdy zły czyn jest bezpośrednio czy pośrednio efektem poddania woli podszeptom Zła. Docierającym w różnej formie. Nieustannie. Niezależnie od szerokości geograficznej czy daty.  To nieustające próby instalowania w nas choroby: Umysłu – Woli - Duszy. Nieraz śmiertelnej choroby.

                                                                                       ***

Trudne, dramatyczne, przełomowe, historyczne, a nawet ostateczne – czy nie tak nazywamy nasze czasy? Wiek niezwykłego przyśpieszenia w pędzie cywilizacji; również łacińskiej - pośród innych, walczących o czołowe miejsce w wyścigu wyobrażeń. Swoistej inwazji, specyficznego podboju człowieka, ludzi…

Jedną z idei – nie dzisiaj i nie wczoraj przecież formułowaną - jest globalizacja, jakoby remedium na toczące ludzkość od zarania dziejów konflikty: etniczne, narodowe, państwowe, ekonomiczne, religijne (czy quasi religijne). Również fragment tego procesu – Wspólnota Europejska – pomysł zrodzony, jak się pamięta, z inspiracji chrześcijańskich polityków, miała stanowić pewien etap realizacji marzeń o uwolnionej od napięć i zagrożeń totalitarnych, silnej, liczącej się w świecie Paneuropie. Kontynencie rzetelnie kooperujących państw - ojczyzn ludzi świadomych swoich cywilizacyjnych korzeni, solidarnych w strzeżeniu konstrukcji ogromnego europejskiego domu. Domu przestronnego, przyjaznego przyjaznym gościom. Tak przynajmniej to wyglądało. Na początku.

Z czasem jednak kształt wieży – zwanej teraz Unią - pnącej się coraz wyżej i wyżej, poza zasięg oczu zwykłych przechodniów, rozmywał się. I trzeba wzywać specjalistów, aby objaśniali kształt i sens coraz bardziej niknącej w chmurach i mgle konstrukcji. Szkopuł w tym, że szkoły owych cicerone są tak odległe od siebie, iż przekazywane wiadomości nijak nie można uznać za komplementarne – wnioski jednych są zupełnie nieadekwatne do informacji drugich. Dlatego trzeba uruchamiać możliwie samodzielną pamięć. I przygotowywać się na różne – nawet najtrudniejsze - warianty. Trzeba pilnie szukać, uczyć, kształtować kadry. Ci prawi ludzie, formowani, i uformowani, na surowych katolickich fakultetach systemu wartości zakorzenionego w dekalogu i umiłowaniu ojczyzny, muszą umieć poruszać się po różnych mglistych globalnych politycznych labiryntach i być w stanie wpływać na decyzje. W interesie swego narodu. W interesie człowieka – dziecka Boga. W interesie człowieczeństwa.

                                                                                       ***
Św. Jan Paweł II mówił tak: „Słowo ojczyzna posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe zarazem, którego, zdaje się, nie znają inne narody Europy i świata”.
„Jeśli jest rzeczą słuszną, aby dzieje narodu rozumieć poprzez każdego człowieka w tym narodzie – to równocześnie nie sposób rozumieć człowieka inaczej jak w tej wspólnocie, którą jest naród. Wiadomo, że nie jest to wspólnota jedyna. Jest to jednak wspólnota szczególna, najbliżej związana z rodziną, najważniejsza dla dziejów duchowych człowieka”
***


„Trzeba jednak, aby Polska zaistniała w strukturach europejskich jako państwo, które ma swoje oblicze duchowe i kulturalne, swoją niezbywalną tradycję historyczną związaną od zarania dziejów z chrześcijaństwem. Tej tradycji, tej narodowej tożsamości Polska nie może się wyzbyć stając się członkiem Wspólnoty Europejskiej. Rzeczpospolita Polska nie może tracić niczego ze swych dóbr materialnych i duchowych, których za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków. W obronie tych wartości Kościół pragnie być partnerem i sojusznikiem rządzących naszym krajem.” (Jan Paweł II. Przemówienie z okazji przyjęcia listów uwierzytelniających Ambasadora Polski przy Watykanie, Watykan, 3.12.2001 r.).


------------------------
  *  Zob. np.: Francis King- Szatan i swastyka. Okultyzm w partii nazistowskiej.
**  Zob. np.: dr Joanna Wieliczka - Szarkowa: Ezoteryczne źródła III Rzeszy. Hipnotyzerzy i  magowie.
*** Za: J.R. Nowak - Słowa barwne i skrzydlate, s.42.


za: www.katolickie.media.pl