Publikacje
WOKÓŁ PAŁACU SASKIEGO, PRAWDA O ODBUDOWIE"
Odbudowa Pałacu Saskiego? Komu potrzebna?
Po raz kolejny wraca w Warszawie pomysł odbudowy Pałacu Saskiego. Stowarzyszenie „Saski 2018” postuluje odbudowę tego historycznego gmachu w stulecie rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Dlaczego, po co i dla kogo?
Czy odbudowany Pałac Saski będzie w posiadaniu Wojska Polskiego, jak przed II Wojną Światową? Nie. Stowarzyszenie „Saski 2018” proponuje, by odbudować Pałac Saski na cele komercyjne, łącznie z kamienicami od strony ul. Królewskiej, a najlepiej jeszcze z drugim, nieistniejącym dziś pałacem od strony ul. Niecałej i Wierzbowej. Wszystko w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. „Koncepcja odbudowy zakłada minimalne zaangażowanie środków z kasy miejskiej”. Co to oznacza? Miasto wniesie teren, projekty, uzgodnienia, dokumentację budowlaną i ryzyko inwestycyjne natomiast prywatni inwestorzy część środków na odbudowę obiektów. Ma być tanio, korzystnie dla miasta i jego mieszkańców. Czy na pewno? Odbudowany Pałac Saski będzie własnością prywatną albo będzie w posiadaniu prywatnych właścicieli przez wiele lat, zanim przejdzie na własność miasta. Czy o to chodzi Warszawiakom, którzy popierają tę inicjatywę?
Inwestorzy prywatni najchętniej budują w centrum. Wiadomo, w tych inwestycjach stopa zwrotu kapitału jest najwyższa. Komercyjnymi inwestycjami zabudowuje się wszystkie najpiękniejsze miejsca Warszawy - tereny, które powinny być zarezerwowane dla obiektów o wyjątkowej randze i znaczeniu dla stolicy. Pomnik Grobu Nieznanego Żołnierza i historyczny Ogród Saski to jedno z takich miejsc, najważniejszych nie tylko dla Warszawy, ale i całego kraju. Czy istnieje inne miejsce równie bliskie polskim sercom jak Grób Nieznanego Żołnierza na Placu Piłsudskiego? I czy jest piękniejszy pomnik niż Grób Nieznanego Żołnierza w formie trwałej ruiny? Ruiny dawnych arkad Pałacu Saskiego na tle monumentalnej ściany zieleni.
Jeden z cichociemnych, Stanisław Jankowski „Agaton”, a jednocześnie znakomity architekt, póki żył bronił jak mógł Grobu Nieznanego Żołnierza w takiej właśnie formie. Te połamane kolumny każą każdej koronowanej głowie i każdemu prezydentowi z najdalszego zakątka świata postawić sobie pytanie, dlaczego? Co tu się wydarzyło? One mówią, one krzyczą o Powstaniu i o niemieckim barbarzyństwie czasu wojny. A na pewno każą stawiać sobie takie pytania.
Stanowcze NIE dla komercjalizacji Pałacu Saskiego
Nie będzie to bowiem, ani dawny pałac z jego dawną funkcją sprzed wojny, ani nie będzie to Plac Piłsudskiego, jaki pamiętają najstarsi mieszkańcy Warszawy. Nie ma bowiem mowy o „przywróceniu stolicy placu w jego dawnym kształcie” (jak argumentuje stowarzyszenie „Saski 2018”), bo istnieją już nowe budynki, np. hotel w miejscu dawnego pałacu Kronenberga czy olbrzymi biurowiec Metropolitan. Nie będzie to także plac, jaki pamiętamy ze spotkań z Ojcem Świętym lub z innych ważnych wydarzeń w Polsce powojennej. Nie możemy zgodzić się na komercjalizację tego miejsca, powinno pozostać miejscem spotkań Polaków w rocznicę odzyskania niepodległości oraz w innych ważnych momentach naszej historii.
Oczywiste NIE dla zabudowy Ogrodu Saskiego
Nie warto popierać tej inicjatywy. Chodzi w niej o komercyjne zawłaszczenie historycznego placu i parku. Jest to także kolejny już pomysł by... zabudować Ogród Saski. Nie mówmy o „odtworzeniu ulicy Królewskiej” i „dawnej Warszawy”, bo dzisiejszy Ogród Saski to już niestety tylko niewielki fragment dawnego założenia ogrodowego! Odbudowane obiekty zabiorą przecież teren już i tak mocno okrojonego parku! Nie dajmy się zwariować i omamić słodko brzmiącymi obietnicami, trzeba bronić Ogrodu Saskiego taki, jaki jest. Warto postulować ogrodzenie parku w istniejących granicach, gdyż powoli acz nieustępliwie wkraczają na jego teren kolejne inwestycje. A poza tym...
NIE także dla zawłaszczania pamięci historycznej
Sprawa Pałacu Saskiego jest ważna także z innego powodu. Nie można zgodzić się na zawłaszczanie pamięci historycznej, ani na to, by nie było w Warszawie miejsca, gdzie można się zebrać - instynktownie i natychmiast. Pamiętamy spotkania stanu wojennego, pamiętamy krzyż papieski układany uporczywie z kwiatów, pamiętamy mszę żałobną po tragedii w Smoleńsku. Pamiętamy też uroczyste obchody rocznicy odzyskania niepodległości, na których zawsze było za mało miejsca. Ludzie tłoczyli się, zadeptywali trawniki i szczelnie wypełniali przyległe ulice. Budynek „Metropolitan” już ograniczył wielkość placu. Po odbudowie Pałacu Saskiego i kamienic od strony ul. Królewskiej plac skurczy się jeszcze bardziej. Na tak ograniczonej powierzchni Placu Piłsudskiego miejsca wystarczy tylko dla oficjalnych gości, dziennikarzy i kamer. Ale może o to właśnie chodzi, by Polacy nie uczestniczyli już w obchodach ważnych dla Polski rocznic, nie mieli swojego miejsca spotkań w dni, które poruszają serca. Gdy istnieje wielka potrzeba bycia razem, gdy buduje się wspólnota.
Barbara K. Zygadło