Publikacje

list od zagubionej…czekamy na dyskusję, komentarze...

„Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” [Rz 11, 33]

Lipiec 2010 to jeden z najszczęśliwszych (tak mi się wydawało) miesięcy mojego życia. Wtedy właśnie dostałam się na wymarzone, niestety nie przeze mnie, studia geograficzne. Nie przywiązując wówczas do kierunku najwyższej wagi, tak bardzo cieszyłam się, że zostałam przyjęta do Poznania. Moje wyobrażenia na temat tego miasta były jakieś magiczne i tajemnicze, mimo iż byłam tam raz, załatwić konkretną sprawę. Byłam szczęśliwa, że rzucam się na głęboką wodę, praktycznie sama, w nieznane. Tak bardzo mnie to fascynowało...

Kiedy 25.09.2010 rodzice zawozili mnie ponad 300 km od domu rodzinnego do nowego mieszkania, nie przeszło mi nawet przez myśl, że przez kolejne lata czeka mnie szkoła życia, o jakiej nawet nie przyszło mi śnić...

Nie minęło wiele czasu, kiedy trafiłam do Duszpasterstwa Akademickiego Dominikanów w Poznaniu. To dzięki mojej ówczesnej przyjaciółce, która zabrała mnie na ich wyjątkową mszę, po której tradycyjnie zapraszano na spotkanie, herbatę i ciasto.

D.A.D. nie było zwykłą wspólnotą. Na jej czele stał niezwykle charyzmatyczny duszpasterz (używam czasu przeszłego, ponieważ D.A.D. nie jest już D.A.D.), organizator największego w Polsce corocznego spotkania Chrześcijan, skupiający wokół siebie nieprzeciętne osobowości.

„Kultura jest wyrazem człowieka!” – grzmiał donośny głos, który usłyszałam zmierzając w kierunku Jego pokoju. Uśmiechnęłam się do siebie. Połknęłam haczyk. Jako bardzo wierząca osoba, jednocześnie spragniona ciągłego działania i rozwoju, czułam, że znalazłam swoje miejsce i „złapałam Pana Boga za nogi”. Fascynacja i zaangażowanie sprawiło, że szybko stałam się prawą ręką swojego duchowego przewodnika. Miałam przyjemność pomagać pisać książki, a także poznawać władze państwa, uczelni wyższych, najbogatsze osoby w kraju, a któregoś pięknego dnia wypić kawę z Danielem Olbrychskim.

Mimo wzlotów i upadków, radości i frustracji, kochałam miejsce, w którym się znajdowałam, tak bardzo wierzyłam w czuwającą nade mną Opatrzność... Życie stało się jeszcze piękniejsze, kiedy dostałam pracę, której bardzo pragnęłam, a trochę później poznałam miłość swojego życia. Jak na romantyczkę przystało, zakochałam się od pierwszego, ok, prawie pierwszego wejrzenia. Błysk w jego oku, najbardziej ujmujący uśmiech na świecie oraz dobre serce sprawiły, że totalnie straciłam głowę. Kiedy daliśmy sobie szansę, czułam, że w wieku 21 lat mam już w życiu wszystko, czego mi do szczęścia potrzeba, nie spodziewając się, że w oka mgnieniu stracę wszystko... i to nie z własnej woli...

Pewnego styczniowego popołudnia, będąc w pracy i wykonując prace biurowe, moją głowę zaczęły przenikać niecodzienne myśli... „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz...”. Miałam wrażenie, że to nie są moje zdania, nie myślałam bowiem o Piśmie Świętym ani też nie rozważałam go ostatnio. Sytuacja zaczęła się powtarzać. „Zatoka lasu zstępuje w rytmie górskich potoków, jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd (...)”, obcy głos recytował mi Tryptyk Rzymski. Zaczęłam podejrzewać, że to jakiś znak, zostałam do czegoś wybrana, muszę się tym podzielić, że mam misję... zbawczą misję.

Gdzie nie poszłam, tam się modliłam, za przypadkowych ludzi mijających mnie na ulicy, za wszelkie produkty w sklepach, aby nie przyniosły ludziom szkody, za przyjaciół, chłopaka... Modliłam się praktycznie wszędzie i o każdej porze.

W Środę Popielcową, rano , znów krążyły mi po głowie cytaty z Pisma. Oczami wyobraźni zobaczyłam też który Ojciec udzieli mi komunii na wieczornej mszy. Moje wyobrażenie się spełniło, a słowa, które rano słyszałam, były słowami z czytania tamtego dnia...

Zaczęłam czuć, że zdecydowanie dzieje się coś dziwnego, jednak ekscytującego i pozytywnego. Kiedy podczas pewnego szkolenia, w którym uczestniczyłam, słyszałam słowa prowadzących zanim zdążyli je wypowiedzieć, nie wytrzymałam, poprosiłam koleżankę z duszpasterstwa o spotkanie i opowiedziałam jej o wszystkim. Nie wybrałam jej przypadkowo, była z bardzo dobrze wykształconej rodziny, wierzącej, doświadczonej. Byłam pewna, że mogę jej zaufać, że mi coś doradzi. Zaczęłam mieć także podejrzenia, że jestem opętana, czym również podzieliłam się z nią. Na moje wiadomości odpowiedziała „Wiesz co to może znaczyć? Musisz sama do tego dojść, ale myślę, że Pan Jezus cię woła. Zakon.”. Zaniemówiłam.

Kolejne dni przynosiły kolejne zjawiska. Godzina 15:00, a więc Godzina Miłosierdzia, zaczęła nie być mi obojętna. Dokładnie o tej godzinie przez kolejne tygodnie co dzień dostawałam gorączki. W tym czasie zaczęłam też wypisywać maile do bliskich osób, w tym do Ojca Przewodnika. Pisałam, że mam genialne pomysły, jak znaleźć więcej członków wspólnoty i zapobiec ich rotacji (co było jednym z problemów duszpasterstwa). Pisałam, że wiem, co wydarzyło się w Smoleńsku i pamiętam jak dziś, kiedy przybiegłam do Ojca i ze łzami w oczach mówiłam „tam był trotyl”. Ojciec nie był zdziwiony, tylko stwierdził „Dziecko, są osoby, które twierdzą, że tam był trotyl”. Sytuacja poszła w zapomnienie. Innego dnia przyszłam odwiedzić Ojca i zostałam powitana słowami: „O! Przyszła prorokini nasza! Słyszałem, że masz dar prorokowania... co nam jeszcze powiesz?”. Odeszłam, zmieszana.

Bardzo się denerwowałam, kiedy znajomi ze wspólnoty poważnie zaczęli sugerować mi zakon. Pytali, czy już zapoznałam się z ugrupowaniami, a że miałam wtedy chłopaka, który był dla mnie tak bardzo ważny, zaczęłam im mówić, że niedługo weźmiemy ślub... na początku był to żart, jednak stało się tak, że zaczęłam wierzyć we wszystkie swoje myśli, słowa, dziwactwa... uwierzyłam, że mam dar. Uwierzyłam, że potrafię coś przewidzieć, uwierzyłam, że wezmę ślub, żeby tylko nikt nie wspomniał słowa więcej o zakonie. Zaczęłam wmawiać to nawet przyjaciołom.

Wieści rozeszły się szybko, tak to już w tej wspólnocie było. Sugerowano mi także, że powinnam się rozstać z chłopakiem. Odeszłam ponownie.

Pewnego ranka zbudziłam się dotknięta promieniami słońca i zobaczyłam wtedy białe gołębie latające nad moim blokiem. Szybko odebrałam ten „znak” i nie myśląc wiele pospieszyłam z wiadomością do Ojca: „Ojcze, Jan Paweł II przysłał mi gołębie... a ponadto wiem wszystko o Benedykcie XVI. Nasz papież jest w mafii i niedługo zostanie odsunięty od władzy”. Reakcji brak...

Działając w D.A.D. byłam równocześnie członkiem organizacji studenckiej. W marcu wyjechaliśmy na weekendowe szkolenie. Nie wiedzieć dlaczego, byłam przekonana, że ludzie przede mną coś knują. Może coś dobrego, aczkolwiek nadal to był spisek. Ciągle śmiałam się bez powodu. Generalnie nikt nie zwrócił na to uwagi, bo uznali, że coś brałam. Trawka, cokolwiek. Ale nie brałam. Nie byłam taka. Po szkoleniu, którego organizatorem był mój chłopak, bardzo się pokłóciliśmy. Nie mając żadnych podstaw, byłam pewna, że coś przede mną kombinuje. Udało mi się to załagodzić, jednak tydzień później wyjechałam na kolejne szkolenie i wtedy moje fantazje osiągnęły apogeum. W dniu wyjazdu dopadła mnie gorączka, dużo spałam. Prawie cały weekend przeleżałam w łóżku, jednak w mojej głowie działy się rzeczy nie do pomyślenia. Oglądałam gwiazdy, które układały mi się w wersy Pisma. Znów byłam pewna, że ludzie coś intrygują, co gorsza, chcą mi coś zrobić. Leżałam w pokoju i wypisywałam do przyjaciela, że musi po mnie przyjechać i zabrać mnie stąd, bo zaraz wydarzy się coś złego. Pisałam też do ludzi ze wspólnoty, że Jezus mówi mi, że zaraz umrę, że muszą pamiętać o swojej misji... było tego więcej, niestety, lub stety, nie pamiętam... W między czasie nie podeszłam do egzaminów. Uznałam, że skoro mam misję, nie muszę tego robić. Oczywiście wyrzucono mnie ze studiów.

Kiedy wróciłam ze szkolenia, znów pokłóciłam się z najdroższym mego serca, tym razem na dobre. Poczułam się wyzwolona i teraz miałam czas wypełniać wolę Pana. Miałam wrócić do domu na święta. Nie wróciłam. Zahaczyłam z wizytą u babci, która nienajlepiej się wtedy czuła, ale wróciłam do Poznania, ponieważ nikt nie wierzył w moje słowa, co niezmiernie mnie irytowało... Dzwoniłam do Ojca, że nikt mi nie wierzy. Ostatecznie przyjechali po mnie rodzice, wyczuwając, że coś jest nie tak. Wracając z nimi do domu byłam przekonana, że wiozą mnie za granicę, ponieważ w Polsce wybuchła III wojna światowa i nie mogę tu przebywać. Pobyłam w domu kilka dni, rozmawiając z dziadkiem, który zmarł 25 lat temu i prosząc rodziców, by wyłączyli kamery, które są w mieszkaniu. Słyszałam samoloty, a konkretnie F-16, wybuchy i strzały. Kolejna rzecz, którą pamiętam, to karetka, która zawiozła mnie do szpitala. Byłam jednak pewna, że wiezie mnie do Smoleńska, aby oddać hołd zamordowanym...

Diagnoza: atak psychotyczny. Przebyłam tam miesiąc. Miesiąc wystarczył, abym odzyskała świadomość, której nie miałam przez ostatnie czasy i zaczęła logicznie myśleć. Straciłam wszystko, czym żyłam. Studia, znajomych, a przede wszystkim miłość swojego życia i godność. I choć zdrowie wróciło, żyję tym każdego dnia. Rany w psychice są nieuleczalne. Płaczę każdego dnia. Minęły prawie dwa lata, mam nową uczelnię, pracę, ludzi wokół siebie, rodzinę i przyjaciół, którzy mnie nie zostawili. Ale nawet sobie nie mogę obiecać, ile tak jeszcze przetrwam. Destrukcyjne myśli są na porządku dziennym. Straciłam wiarę. Wiarę w co? No właśnie... Czuję głęboki żal do ludzi, którzy nie zareagowali, kiedy pojawiły się zwiastuny. Jednocześnie czuję nieopisaną wdzięczność i bezwarunkową miłość do tych, którzy zostali. W tym miejscu chcę im podziękować. Chcę wierzyć, że wszystko ma jakiś sens i wydarzyło się po coś... ale nie wiem czy potrafię. Kocham Was. I Ciebie, Kuba, też zawsze będę.

 Warszawa, 7.02.2015                                    /-/Onirisme 

                                                                            [imię, nazwisko, adres znane redakcji, KSD] 

 

od redakcji - KSD:

 wiara jest dla każdego, dla mocnych i dla słabych, szczególnie dla nich...dla zagubionych, dla chorych przyszedł Pan Jezus...Wspólnota katolicka powinna być jak rodzina, wspierać się wzajemnie i ratować tych, którzy się gubią, szczególnie w chorobie, w cierpieniu.  

Autorka powyższego listu bardzo prosiła o publikację, jako "przestrogę" dla innych, ale też jako wskazówkę dla poszukujących specjalnego dowartościowania we wspólnocie duszpasterskiej, a nie rozwoju wiary. Autorka prosi o komentarze. KSD prosi o dyskusję.F1040002

 

 

 

misyjne

facebook_page_plugin

Logowanie

Aktualności i publicystyka

NA LICZNE PYTANIA...odp

 w dn. 2 stycznia 2024 r. na liczne pytania o sytuację KSD odpowiadamy: od ok. 12 lat KSD nie miało szczęścia do skutecznego, silnego zarządzania, z rozmaitych przyczyn tzw. ludzkich, ale też...

02-01-2024 Publicystyka

Czytaj więcej

prawo to część kultury !

  PRAWO TO CZĘŚĆ KULTURY  Próba likwidacji polskich mediów publicznych wbrew ustawom...

02-01-2024 Aktualności

Czytaj więcej

OJCIEC MARIAN DO DZIENNIKARZY !

https://www.youtube.com/watch?v=9D573_e4yOk   Ojciec Marian do dziennikarzy.  Przypominamy na ten obecny czas, wielką próbę dla Polski. 

27-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Boże Narodzenie 2023

Najserdeczniej życzymy wszystkim Czytelnikom jak i naszym Członkom KSD - wszelkich łask od Bożego Dzieciątka oraz mocy serc , pomyślności w Nowym Roku 2024! Szczęść Boże !   KSD wydawcy portalu

22-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

KSD - 2023

Informujemy Czytelników, że w dn. 5.XII. 2023 r. zarejestrowano w KRS wniosek o ustanowienie kuratora KRS-u do spraw formalno-prawnych KSD. Od zakonczenia kadencji ZG KSD w 2019 r. nie złozono...

22-12-2023 Aktualności

Czytaj więcej

foto relacja z Mszy św. pogrzebowej śp d…

31. X.2023 foto redl Bogusława Stanowska-Cichoń, Przew. Oddz. Kraków

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Kondolencje z Watykanu,papież Franciszek…

„Ojciec Święty poleca śp. Wandę Półtawską miłosierdziu Bożemu”. Kondolencje z Watykanu za portalem TVP.Info -  31.X.2023 Bolesne doświadczenia II wojny światowej stały się dla prof. Wandy Półtawskiej inspiracją do aktywnej obrony godności ludzkiego...

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Świadectwo o śp dr Wandzie Półtawskiej -…

świadectwo p. Bogusławy Stanowskiej-Cichoń, przewodniczącej Oddz. Kraków KSD ".... odeszła od nas Pani Dr Wanda Półtawska, więźniarka hitlerowskiego obozu Ravensbruck, lekarz psychiatra, niestrudzona obrończyni życia poczętego od narodzenia do naturalnej śmierci...

31-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Film pt. DUŚKA - polecamy! Nieznane zdj…

DUŚKA     - Publikujemy nieznane dotąd zdjęcia z planu filmowego , 2008 r. Film dokumentalny Produkcja: Polska Rok produkcji: 2008 Barwny, 88 min Ekipa Reżyseria Wanda Różycka-Zborowska   Scenariusz Wanda Różycka-Zborowska   Zdjęcia Piotr Zarębski   Krystian Matysek   Współpraca operatorska Antoni Wojtkowiak   Aranżacja Zbigniew Zbrowski   Dźwięk Przemysław Kretkowski   Współpraca...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

ŻYCIE DLA ŻYCIA - Wanda Półtawska

https://www.youtube.com/watch?v=aOU_eqm4i28

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

67 LAT PO ŚLUBIE - ROZMOWA Z WANDĄ I ADA…

https://youtu.be/_tY0v0hRz4E?si=qAuA3mE-opxQDTIo   ROZMOWA Z WANDĄ I ANDRZEJEM PÓŁTAWSKIM   WANDA I ANDRZEJ PÓŁTAWSCY 67 LAT PO ŚLUBIE - YOUTUBE.COM

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Prezydent żegna dr Wandę Półtawską

Odeszła Dama Orderu Orła Białego prof. Wanda Półtawska     25 października 2023  Odeszła Dama Orderu Orła Białego Pani Profesor Wanda Półtawska. Lekarz, przyjaciółka Św. Jana Pawła II, więźniarka niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrück...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

wspomnienie Abp. Marka Jędraszewskiego o…

27 października 2023  WSPOMNIENIE ABP. MARKA JĘDRASZEWSKIEGO O ŚP. WANDZIE PÓŁTAWSKIEJ – Z wielkim żalem żegnamy śp. panią profesor Wandę Półtawską, mając głęboką nadzieję, że przekraczając próg wieczności, po tej drugiej stronie...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Kim była śp Wanda Półtawska, przyjaciół…

Nie żyje Wanda Półtawska. Kim była przyjaciółka Jana Pawła II?   ostatnia aktualizacja:25.10.2023 07:50    https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/2838206,nie-zyje-wanda-poltawska-kim-byla-przyjaciolka-jana-pawla-ii">Obserwuj nas na Google News - Moje przeżycia, nie tylko wojenne, były okazją, bym zrozumiała, kim jest człowiek, jaka jest jego...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej

Ostatnie Pożegnanie śp. dr Wandy Półtaws…

Pogrzeb śp. Wandy Półtawskiej odbędzie się we wtorek, 31 października br., o godz. 13.00 w Bazylice Mariackiej w Krakowie Wcześniej, o godz. 12.30, zostanie odmówiony różaniec w intencji zmarłej Pani Profesor...

28-10-2023 Aktualności

Czytaj więcej