Publikacje

odznaczenie dla p. Wojciecha Gądka, niezłomnego działacza patrioty

Multithumb found errors on this page:

There was a problem loading image http://niezalezna.pl/uploads/imagecache/300s/still2016/146581635312868981791.jpg
There was a problem loading image http://niezalezna.pl/uploads/imagecache/300s/still2016/146581635312868981791.jpg
KSD gratuluje p. Wojciechowi Gądkowi wspaniałego odznaczenia ! zamieszczamy foto, otrzymane dzisiaj od niezłomnego patrioty.GJ _8593
 

Człowiek, który odmówił komunistom i Komorowskiemu

 
Dodano: 13.06.2016 [13:28]
Człowiek, który odmówił komunistom i Komorowskiemu - niezalezna.pl
foto: Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Prezydent Komorowski nie miał moralnego prawa do nadawania odznaczeń. Był przecież sprawcą usunięcia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia – mówi b. opozycjonista Wojciech Gądek w rozmowie z Romanem Andrzejem Stańczykiem

Nie przyjął Pan Krzyża Wolności i Solidarności od Bronisława Komorowskiego. Dlaczego zatem przyjął Pan odznaczenie z rąk Andrzeja Dudy?
Odmowa była protestem wobec sposobu pełnienia przez Bronisława Komorowskiego urzędu Prezydenta RP. Uznałem, że prezydent Komorowski nie miał moralnego prawa do nadawania odznaczeń. Był przecież sprawcą usunięcia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Nie zareagował też, kiedy w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego domagaliśmy się, jako byli internowani, by gen. Wojciech Jaruzelski został zdegradowany do stopnia szeregowego. Natomiast Andrzej Duda jest moim prezydentem. Kontynuuje dziedzictwo śp. Lecha Kaczyńskiego. Sam aktywnie uczestniczyłem w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. To były tysiące rozmów, rozwieszonych plakatów. Dołożyłem swoją małą cegiełkę do tego zwycięstwa. Jestem szczęśliwy i dumny, że mogłem odebrać odznaczenie teraz, gdy urząd Prezydenta RP sprawuje Andrzej Duda.

Został Pan odznaczonym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność opozycyjną. Czy SB mocno utrudniała Panu życie?
Byłem przesłuchiwany aż przez 11 różnych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. SB w czasie zatrzymań próbowała mnie wielokrotnie przekupić, ale nie uległem. Obiecywali samochód, proponowali też, że pomogą mi zrobić doktorat z historii – z wykształcenia jestem inżynierem – bo historię mieli obsadzoną swoimi ludźmi. Zawsze im odmawiałem. Ukrywałem też dziennikarza poszukiwanego przez SB. Znałem tylko jego pseudonim – „Łysy”. Podczas internowania byłem przetrzymywany w areszcie wojskowym w Czerwonym Borze. Traktowano mnie jak szeregowego, mimo że wcześniej odbywałem zasadniczą służbę wojskową. Przez moją działalność opozycyjną moje dzieci były szykanowane w szkole.

Po 1989 r. było łatwiej?
Byłem inwigilowany aż do 1990 r. – najpierw przez SB, a potem przez Urząd Ochrony Państwa. Przez długi czas nie mogłem znaleźć pracy. Jeden z przedsiębiorców wprost mi powiedział, że jestem zbyt uczciwy, by mnie zatrudnić. Bywało więc różnie. Zdarzyło mi się pracować m.in. jako stróż na budowie. Miałem też małe sukcesy. Jako bezrobotnemu udało mi się zorganizować w Łowiczu dwudniowy duży zjazd internowanych działaczy Solidarności. Do dzisiaj aktywnie działam społecznie. Jestem przewodniczącym klubu „Gazety Polskiej” w Łowiczu.

Jak Pana bliscy odnosili się do opozycyjnej działalności?
Nigdy ani od dzieci, ani od żony nie usłyszałem wyrzutów, że przeze mnie mieli przed 1989 r. problemy. Pamiętam, jak żona z dziećmi odwiedzili mnie w więzieniu. Wówczas córka zapytała: Tato, czy ciebie tutaj biją? Rodzina była zawsze ze mną, miałem ogromne wsparcie od żony i dzieci. Także dzisiaj, gdy odbierałem odznaczenie od prezydenta Andrzeja Dudy. Jak tylko dowiedziałem się o zaproszeniu do Pałacu Prezydenckiego, dzieci zdecydowały, że chcą jechać ze mną. Jestem człowiekiem szczęśliwym i myślę, że gdybym miał jeszcze raz wybierać, to ponownie bym zdecydował się na działalność w Solidarności.