Strona główna
Przerażająca reakcja ludzi mediów... czyli, dziennikarze i postrzelony płk Przybył
Media w całym kraju rozpisują się na temat poniedziałkowej tragedii, jaką była próba samobójcza płk. Mikołaja Przybyła. Prokurator wojskowy postrzelił się 9 stycznia w przerwie konferencji, na której odnosił się do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Jednak to co się wydarzyło podczas nieszczęsnej konferencji prasowej to nie tylko tragedia płk. Przybyła, to nie tylko kolejne ciemne strony wokół śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej... Poniedziałkowa konferencja przeraża, gdy spojrzymy na reakcję środowiska ludzi mediów. Generalizować oczywiście nie należy, jednak filmy jakie pojawiły się w Internecie (większość już skasowano) ukazują nam coś, co ciężko opisać słowami (przykłady: http://www.youtube.com/watch?v=V7-6s2-lb4k&feature=related, http://www.youtube.com/watch? v=jyQ95NTZeqQ)
Priorytetem dla większości uczestników konferencji, nie był pośpiech w ratowaniu postrzelonego pułkownika, lecz nadanie gorącego newsa.
Wyjątkiem w tej kompromitującej środowisko medialne sytuacji był Łukasz Cieśla, dziennikarz działu Wydarzenia "Polska Głos Wielkopolski". Gdy zobaczył on rannego płk. Przybyła, jego pierwszą reakcją była pomoc rannemu, a nie zrobienie sensacyjnego materiału.
Publikujemy tekst Łukasza Cieśli na temat tego, co wydarzyło się podczas tragicznej konferencji prasowej:
Pułkownik umiera? Kamera, akcja...
Po wyjściu z prokuratury wojskowej, krótko po samobójczej próbie prokuratora Przybyła, usłyszałem, że jestem bohaterem. Bo początkowo jako jedyny pospieszyłem mu z pomocą, gdy leżał w kałuży krwi w gabinecie swojego szefa.
Bo w przeciwieństwie do niektórych dziennikarzy nie włączyłem kamery i nie robiłem "gorącego newsa". Bo nie zacząłem zdawać do mojej redakcji relacji na żywo stojąc nad ciałem pułkownika Przybyła. Bo zamiast tego zainteresowałem się człowiekiem i sprawdziłem czy żyje.
Moje zachowanie to żadne bohaterstwo. Pierwsza pomoc człowiekowi, mimo mojej dość niewielkiej wiedzy teoretycznej w tym zakresie, uznałem za jedyny właściwy odruch. Szkoda, że normalność zaczyna urastać do rangi czegoś niespotykanego.
Rozumiem, że część kolegów po fachu mogła być w pierwszej chwili sparaliżowana strachem, nie wiedziała co robić, musiała ochłonąć. Trudno mieć o to do kogoś pretensje - w końcu tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Ale postawa innych pracowników mediów, którzy nie zważając na okoliczności, "grzali newsa" i nie odpowiadali na moje prośby o pomoc, to podłość. A chodziło tylko o to, by przewrócić na bok leżącego twarzą w kałuży krwi prokuratora. Wiem, że ci którzy nie pomogli, teraz tłumaczą się, że są nauczeni, by w takiej chwili robić materiał. I że przecież wszyscy nie mogli rzucić się na pomoc.
Tym, którzy nadal tak twierdzą, dedykuję słowa Ryszarda Kapuścińskiego. Stwierdził kiedyś, że do tego, żeby uprawiać dziennikarstwo, przede wszystkim trzeba być dobrym człowiekiem. Myślę, że to stwierdzenie dotyczy także operatorów kamer, prezenterów oraz innych pracowników mediów...
źródło: http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/492018,pulkownik-umiera-kamera-akcja,id,t.html#czytaj_dalej
Fot.: za portalem wPolityce.pl