Blog KN
Krzysztof Nagrodzki-Babliści w służbie postępu
„Babliści” - to miało być coś pośredniego pomiędzy ofiarami od Wieży Babel a bleblaniem. Zresztą na jedno– w końcu-wychodzi. Porozumienie między ludźmi, prawdziwie głębsze porozumienie, co do sensu istnienia i drogi, zaczyna być poddawane specyficznym przekładom…
Tyle, że jakość owych translatorów zaczyna coraz bardziej zastanawiać – co lub kto - w istocie - stoi za tymi trudnymi (nie)porozumieniami - zarówno w sensie uniwersalnym jak i – nazwijmy – lokalnymi?…
Postęp w swoim wyrazie technicznym, który podnosi jakość życia fizycznego, pozwala poszerzyć wiedzę o świecie, o nas samych, zajrzeć do ciekawych zakamarków globu, do których inaczej wielu z nas nie mogłoby, nie byłoby w stanie dotrzeć, postęp, który ratuje zdrowie i życie, podnosi jego jakość w różnych okresach i etapach naszych dróg tego - ziemskiego- fragmentu istnienia, to dar. To Szansa. I zobowiązanie. Dlatego tu wchodzi Zło, ze swoimi błyskotkami, światełkami zwodzenia – w obrazie, dźwięku, słowie. Z szaleństwem hasełek i miraży „postępu”. Z karykaturą pozytywnego hasła: „Pójdź dziecię – ja cię uczyć będę”.
Uczyć jak należy rozumieć i przekształcać wolność w dowolność, swobodę realizacji w egotyzm, odpowiedzialność za siebie i innych w indywidualizm egoistycznej super roszczeniowej „samorealizacji”.
Po skarykaturyzowanie uczuć i naturalnych popędów, ba- po obleśnictwo w pewnych obszarach, które, aby były piękne, wymagają swoistej intymności, wyłączności…
A postępaki bez kompleksów nie wiedzą nawet, że nie wiedzą, w jaki wiry wciąga ich ta rzeka coraz bardziej wartkiego nurtu codzienności. Przedstawianego w wielu mediach, jako standard…
Laicki standard amnezji, zatraty pamięci skąd nasz ludzki ród, skąd i dokąd dążymy, czyją wolą stworzeni, do jakich zadań, i jakim próbom w hartowaniu poddawani?...
Próbom - zda się malutkim – codziennej wiernością prawdzie i odporności na fałsz, kłamstwo, podstęp wobec bliźnich.
W efekcie – w ostatecznym rozrachunku - wobec samych siebie.
Każdy czas ma swoje zagrożenia i instrumenty zwodzenia, które są wykorzystywane na zgubę wielu. Ważne, żebyśmy mieli wciąż baczenie, iż mimo zmieniających się instrumentów oszustw, sama istota i droga jest wciąż ta sama. Przeraźliwie ta sama. Do zatracenia w piekielnym niebycie.
Antyteizm, ateizm – to jakby wczesno infantylna zabawa, kiedy po zakryciu sobie oczu, dziecina wyobraża sobie, iż staje się niewidzialna w grze w chowanego.
A Wieczność nie czeka w ukryciu. Ona poprzez znaki – chociażby utrwalone na Całunie Turyńskim – przypomina o sobie. O Osobowym wymiarze i relacji: Ojciec Bóg- i człowiek- Jego dziecię.
Ze wszystkimi wspaniałościami, ale i obowiązkami. Tu i teraz i w niewyobrażalnej Wieczności.
Dlatego uczmy się samodzielności w odczytywaniu tego przekazu.
Bez bleblania za aktualną „modą” zwiedzionych postępaków. Jak by się nie nazywali i kolorowali…
Biedni zagubieni, zwiedzeni bliźni.
Potrzebujący pomocy.
za: http://krzysztofnagrodzki.pl