Publikacje
Czyj to folwark - pyta Krzysztof Kłopotowski
There was a problem loading image http://sdp.pl/krzysztof_klopotowski.jpg
There was a problem loading image http://sdp.pl/krzysztof_klopotowski.jpg
Czyj to folwark - pyta Krzysztof Kłopotowski
Napisano 02.10.2013 08:43Jadąc metrem w Warszawie zauważyłem na ekraniku CitiInfo informację: dwa ogólnopolskie programy Polskiego Radia odmówiły nadania spotów wzywajacych mieszkańców stolicy do udziału w referendum o odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz z urzędu prezydenta miasta. Im większa frekwencja, tym większa szansa odwołania pani prezydent, która jest także wiceprzewodniczącą PO. Zarząd radia twierdzi, że jest to wiadomość lokalna, a te programy nadają na cały kraj. Czyli w domyśle – sprawa mało kogo obchodzi wśród słuchaczy.
Zarząd miałby rację, gdyby miano odwołać nawet nie prezydenta Elbląga, ale (wpisać dowolne małe miasto.) Jednak w tym wypadku chodzi o prezydenta Warszawy - a stąd można już przejść na stanowisko prezydenta kraju, jak Lech Kaczyński. I o najważniejsze wydarzenie dla Platformy Obywatelskiej czyli, czy premier Donald Tusk nie będzie musiał również opuścić swojego urzędu, jeżeli warszawiacy postanowią odwołać HGW. Czy w tych dniach może być sprawa bardziej ogólnopolska? Myślę, że nie może.
Polskie Radio nadaje rozmaite ogłoszenia, często adresowane do małego wycinka słuchaczy. Ale to nie przeszkadza zarządowi PR, że np. proszki na wzdęcia interesują tylko część publiczności PR, więc reszta z dobrą cyrkulacją gazów trawiennych może się znudzić reklamą dla wzdętych. Rzecz jasna wiadomo, o co chodzi zarządowi PR. Nawet nie o przyszłość HGW, ani DT. Tym ludziom chodzi o własne stołki. Bo gdyby nie bronili interesu partii, która je na nich posadziła, to dostaliby kopa w stołek. I mniejsza o to, że radio publiczne ma działać w interesie publicznym, czyli w pewnych wypadkach być słupem ogłoszeń dla każdego, kto ma ważną wiadomość. Zarządowi PR chodzi o stołki pod własne, osobiste zady.
W tym samym metrze ktoś przeszkadza wieszać plakaty wzywające do udziału w referendum. Niestety, nie można znów powiedzieć, że sprawa jest zbyt lokalna, ponieważ metro nie opuszcza granic miasta Warszawy. A co można powiedzieć? Wkrótce się dowiemy, bo PiS zażądał wyjaśnień. Jednak już wiadomo, że można powiedzieć wszystko, cokolwiek, i pewnie cokolwiek PiS dostanie w odpowiedzi. Bo zarząd metra też siedzi na stołkach, które można spod każdego wykopać jednym zamachem nogi, jak to bywa wśród piłkarzy u władzy.
W tym samym metrze, w wagonie zauważyłem informację na podłużnym plakacie. Otóż premier Tusk wcale nie wzywa do bojkotu referendum. On tylko wzywa do nie odwołania HGW. I na taką wiadomość jest w metrze miejsce. A na plakaty wzywające tylko do udziału, czyli wykonania prawa obywatelskiego – już nie. Z czego płynie oczywisty wniosek, że Platforma Obywatelska uważa zarówno Polskie Radio jak metro warszawskie za swój własny folwark.
I po co to pisać, żachniesz się Czytelniku, skoro wszystko jest jasne? Uważam, że należy gęgać, chociaż gęsi gęg każdy zna na pamięć. Jeśli przestaniemy zauważać zło, wtedy na całego rozpanoszy się w stolicy i w kraju.
Krzysztof Kłopotowski