Publikacje
Barbara K. Zygadło Kilka refleksji po wykładzie „Współczesna kultura jako wyzwanie dla mediów” jak
Barbara K. Zygadło
Kilka refleksji po wykładzie „Współczesna kultura jako wyzwanie dla mediów” jaki przygotował dla dziennikarzy ks. prof. Andrzej Zwoliński w czasie II Pielgrzymki Dziennikarzy na Jasną Górę.
Zawsze jestem po przegranej stronie. Jak długo jeszcze? Nikogo z moich przyjaciół, zapewne mających się za inteligentów, nie rusza nawet taki fakt, że władze samorządowe niszczą Warszawską Operę Kameralną. Nie tylko nie troszczą się o kulturę wysoką, ale powoli ją uśmiercają? Jak inaczej zinterpretować informację o nowych planach WOK?
Nowy dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej Jerzy Lach zamiast starych ramot, jak się wyraził o Halce i dziełach Mozarta, przygotowuje teraz operę nowoczesną, zatytułowaną "Anna" o.... Annie Grodzkiej. Libretto nowej opery o posłance Annie Grodzkiej i jej penisie właśnie piszą: znany dziennikarz z Gazety Wyborczej i mniej znana pani Konarzewska (ani chybi feministka, aktywistka gender). I nikomu to nie przeszkadza. Program teatru operowego koniecznie musi być przecież awangardowy! Dzieła wszystkie Mozarta, którymi Warszawska Opera Kameralna się chlubiła już są wypierane z repertuaru przez przedstawienia Awangardowej Sceny Młodych. Warszawska Opera Kameralna jest jednostką organizacyjną Samorządu Województwa Mazowieckiego. Czy naprawdę z naszych podatków nie da się dofinansować kultury? Więc na co się je przeznacza? Na kulturę dla idiotów. Czy wkrótce przekonamy się, że innej już prawie nie ma? I co gorsza, że nie ma też na nią zapotrzebowania?
Modele kultury współczesnej
Biadolenie nad brakiem uczestnictwa Polaków w kulturze jest na porządku dziennym. Wielokrotnie przywołuje się przy tym skandalicznie niski poziom czytelnictwa, brak zainteresowania sztuką, architekturą, teatrem czy filmem, a nawet uczestnictwem w wydarzeniach kulturalnych organizowanych nieodpłatnie.
Jednocześnie kultura współczesna i modele jej rozwoju są obiektem wielu badań socjologów, kulturoznawców i filozofów. Jaki obraz wyłania się z tych badań?
Czym żywi się kultura współczesna? Co ma do zaoferowania? Czy jest atrakcyjna i w jaki sposób? Jakie wartości promuje? Czy warto w niej uczestniczyć?
„Współczesna kultura jako wyzwanie dla mediów” to tytuł wykładu jaki dla dziennikarzy uczestniczących w II Pielgrzymce Dziennikarzy na Jasną Górę przygotował ks. prof. Andrzej Zwoliński, kapłan diecezji krakowskiej, medioznawcza i autor książek, profesor teologii, Kierownik Katedry Katolickiej Nauki Społecznej Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II w Krakowie.
Ksiądz Andrzej Zwoliński przywołał alegoryczny, starochrześcijański obraz Kościoła jako okrętu płynącego po morzach świata. Morze to jest dzisiaj wyjątkowo wzburzone, także dzięki zjawiskom zachodzącym w kulturze. Profesor wyodrębnił, nazwał i opisał cztery modele kultury współczesnej, które warto poznać, by je przezwyciężyć. Rozpoznanie ich, a zwłaszcza umiejętność właściwej odpowiedzi staje się dziś prawdziwym wyzwaniem dla współczesnego dziennikarstwa.
Kultura idiotów
Choć określenie to wydaje się zbyt potoczne, jest to pojęcie socjologiczne, niejednokrotnie przywoływane przez specjalistów. Kultura idiotów to kultura popisu dla samego popisu, szokująca dziwnymi zachowaniami, sztuka koniecznie kontrowersyjna poszukująca nowych, niestandardowych środków wyrazu, łamiąca zasady i przekraczająca wszystkie dotychczasowe tabu. Wszystko co szokujące, śmieszne i kontrowersyjne ma dziś większą szansę zaistnienia, a że głupie – to nie ma znaczenia.
Kultura idiotów działa w sposób nieracjonalny i nierozsądny. Gra na emocjach, które próbuje niebezpiecznie rozhuśtać. Prowokuje emocjonalne pyskówki i tworzy stygmatyzujące etykiety.
Odpowiedzią mediów na to zjawisko powinno być światło prawdy. Nie należy dawać się złapać w pułapkę emocji i bezwartościowej rozmowy. Nie warto wdawać w nierozsądne rozważania, które tylko uwiarygadniają w świadomości społecznej zjawiska, które choć włączane w obieg kultury, kulturą nie są.
Kultura wymiany
Najprościej określić ją można słowami „wszystko na sprzedaż”. Wszystko można oszacować, wycenić, wszystko kupić. Na sprzedaż jest lojalność, pogląd na każdy temat, a nawet człowiek. Można kupić dziecko, kobietę, niewolnika. W XXI wieku za 50 dolarów można mieć prawdziwego niewolnika (tyle kosztuje chrześcijanin na muzułmańskim targu w Sudanie), a za 350 dolarów Tajkę, dostarczoną na własność europejskiemu turyście. Szacuje się, iż obecnie jest na świecie ok. 200 mln niewolników. To więcej niż liczba wszystkich Afrykanów przewiezionych do Ameryki w czasach niewolnictwa – mówił Andrzej Zwoliński.
Jak się przeciwstawić kulturze wymiany? Odpowiedzią jest tylko darmowa służba. Za prawdę i odwagę nikt nie płaci. Trzeba być uważnym, cenić prawdę, mieć świadomość iż czasem wystarczy tylko czyjaś obecność - dziennikarza lub obserwatora - by dodać odwagi ludziom zmagającym się z zagrożeniem, walczącym o prawdę.
Kultura autystyczna
Mówimy o niej wtedy, gdy wirtualna rzeczywistość pociąga bardziej niż świat za oknem. Prowadzi to do wyobcowania, kompletnej alienacji, ludzie nie potrafią nawiązywać kontaktu z innymi, nawet z własną rodziną. Człowiek staje się obojętny, zamknięty w sobie, niewrażliwy. Rzeczywiste problemy wydają się nieważne. Zanika empatia i współczucie. Zanika człowieczeństwo.
Jesteśmy zamykani w osobnych okienkach. I to nie tylko za sprawą Internetu. Uzależnienie ekranowe to już jednostka chorobowa. Ileż razy rodzina serialowa bywa ważniejsza od prawdziwej - w porze nadawania serialu w telewizji nie można się spotkać, porozmawiać, często nawet odezwać. Znikają zwykłe ludzkie odruchy. Człowiek jest wyobcowany z podejmowania decyzji etycznych, wyjęty z otoczenia, środowiska, wspólnoty. „Moją ojczyzną jest Facebook” to zdanie zawojowało niedawno Internet.
Jedyną obroną przeciw kulturze autystycznej jest budowanie więzi – rodzinnych, sąsiedzkich, wspólnotowych. Ofiarowanie swojego czasu, swojej uwagi, swojego zainteresowania. Cierpliwe i nieustające.
Kultura destrukcji
Bywa nazywana także cywilizacją śmierci. Jest to szereg zjawisk takich jak destrukcja więzi społecznych, niszczenie rodziny, deptanie wspólnoty narodowej. Kultura destrukcji zaczyna się od wyśmiewania wartości, negacji tradycyjnych zachowań, kpinie z religii. Obowiązuje „zasada uniwersalnej przemiany”, czyli wszystko jest możliwe, wszystko etyczne, wszystko dopuszczalne. Następuje odwrócenie pojęć, banalizacja symboli a nawet banalizacja zbrodni. Podczas gry komputerowej można na przykład odpocząć i odprężyć się… mordując ekranowych bohaterów. Można kupić drugie życie czy przeżyć własną śmierć. W tym pomieszaniu świat realny i świat wirtualny przenikają się i wpływają jeden na drugi. Kultura destrukcji jest szczególnie niebezpieczna dla dzieci.
Zadanie dla dziennikarzy to obrona cywilizacji życia rozumianej jako obrona wartości cywilizacji europejskiej opartej na prawie naturalnym i etyce chrześcijańskiej.
Czy są to rozważania tylko teoretyczne?
Otóż niestety nie. Jesteśmy atakowani tymi zjawiskami na każdym kroku. Przykłady? Proszę bardzo, i to tylko z kilku ostatnich dni:
1/ Japońska projektantka mody zaproponowała nową kolekcje ubrań wzorowaną na…. łachmanach więźniów obozów koncentracyjnych. Po głośnych słowach oburzenia i krytyki „artystka”, której nazwisko litościwie przemilczam, zniszczyła swoją kolekcję. Na co liczyła? Zapewne chciała zaszokować i… jej się udało. Znalazła się na pierwszych stronach gazet. Podobnie jak poprzednio głośne były takie „ instalacje artystyczne” jak genitalia na krzyżu czy obieranie kartofli w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta.
2/ „Dzieci żołnierze – najmłodsi w objęciach panów wojny” to tytuł artykułu dostępnego dziś w portalu wp.pl. Czytamy w nim: „Dla 350 tys. młodych ludzi wojna nie ma nic wspólnego z zabawą. Walczą w szeregach rozmaitych grup zbrojnych jako dzieci żołnierze. Boleśnie pokazuje to historia opisana w książce „Dzieci Żołnierze, Kalami idzie na wojnę”, gdy algierską wioskę zaatakowała grupa chłopców, zamordowali dziewczynkę i grali jej głową w piłkę” (…) „Panowie wojny” doskonale wiedzą jak wzmacniać swoje szeregi: urządzają naloty na wioski, gdzie mordują dorosłych i porywają dzieci, prowadza agitacje w szkołach i obozach dla uchodźców, przygarniają pod swoją „opiekę” sieroty, a nawet kupują dzieci od rodziców”.
3/ Obrazek z lotniska, rodzina czeka na samolot. Tata zagłębiony w komputerze, mama z otwartym laptopem na kolanach, syn w trakcie gry na smartfonie a najmłodsze dziecko siedzi zatopione w bajce wyświetlanej na ekranie iPoda. Czas mija, godzina, za nią druga, nikt nie rozmawia, nie uśmiecha się, nie przytula, nie patrzy na siebie, nawet matka. Serwuje po Internecie i nie zwraca uwagi na dzieci.
4/ „Wysokie Obcasy” z 12 października. Tytuł artykułu: „Koniec posłuszeństwa” a zaraz pod nim słowa prof. Moniki Płatek, bohaterki wywiadu: „Mama mówiła, że najważniejsze co mam, to cnota. Nie rozumiałam, dlaczego ważniejsze od tego, co mam w głowie, jest to, co mam między nogami”. Czyli cnota ma oznaczać waginę? Celowe pomieszanie pojęć? Czy tylko pani profesor wszystko się kojarzy z..? Do tego ten tytuł – pochwała nieposłuszeństwa w ustach prawniczki, kryminologa, wykładowczyni akademickiej. Ale już dalej wszystko jasne – feministka! Słowa cnota w prawdziwym jego znaczeniu w języku feministek nie ma. Cnota jako zdolność do postaw i czynów zgodnych z dobrem etycznym, cnoty obywatelskie, a już na pewno cnoty kardynalne, jako kojarzące się z katechizmem, trzeba obśmiać i przeinaczyć. Cnotę uważaną przez różne koncepcje etyczne za jeden z najważniejszych elementów życia etycznego człowieka należy wyprzeć, nadać jej zgoła inne znaczenie. Rewolucja feministyczna i genderowa celuje w tego rodzaju „zabawie znaczeniami”. Czy to tylko zabawa czy już destrukcja?
Miejmy nadzieję jednak, że tak jak „Prawdziwa cnota krytyk się nie boi” prawdziwi dziennikarze nie będą bali się przeciwstawiać współczesnej kulturze idiotów, kulturze wymiany, kulturze autystycznej i destrukcji. Odpowiedź na zjawiska kultury współczesnej zdefiniowane przez ks. prof. Andrzeja Zwolińskiego to zadanie nie tylko dla mediów katolickich.
Barbara K. Zygadło Warszawa 14.10.2013