Publikacje
red.J.Wasiukiewicz: Ruch Narodowy razem z PiS? Ale ja nie jestem za „małżeństwami” homoseksualistów
Ruch Narodowy razem z PiS? Ale ja nie jestem za „małżeństwami” homoseksualistów
Zostałem poproszony o napisanie tekstu, swego rodzaju odpowiedzi, czy Ruch Narodowy może pójść do wyborów razem z PiS. Zwrócił się do mnie z taką prośbą administrator blogu Ewy Stankiewicz. Wiele bowiem osób sympatyzujących z Ruchem Narodowym, dostrzegających jego witalność i świeży powiew jaki wnosi do polskiej polityki, ale widzących przede wszystkim to, że Ruch Narodowy to głównie młodzi ludzie, młodzi patrioci, a to właśnie na młodym pokoleniu można oprzeć przyszłość kraju, nie do końca rozumie dlaczego Ruch Narodowy nie przystępuje do wspólnego działania razem z PiS. Kilka miesięcy temu nawet redaktor naczelny Gazety Polskiej zadawał liderom Ruchu Narodowego czy widzą szansę na start w wyborach z list PiS. Tekst napisałem wyjaśniając te różnice, ale pisząc go nie znałem jeszcze cytatu z artykułu Zdzisława Krasnodębskiego, „jedynki” z warszawskiej listy PiS do Parlamentu Europejskiego w którym wyraźnie opowiada się on za pomysłem legalizacji w Polsce „małżeństw” homoseksualnych. Ale o tym na końcu. Poniżej zaś mój tekst z blogu Ewy Stankiewicz:
„Silna Polska w Europie” to hasło kampanii przedreferendalnej Prawa i Sprawiedliwości z roku 2003. Hasło kampanii przed referendum ws. przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. PiS, podobnie jak PO i SLD prowadziło intensywną kampanie na „TAK” dla Polski w strukturach unijnych. „Silna Polska w bezpiecznej Europie” to hasło wyborcze Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To jakby ironia losu, śmiech historii, że w zasadzie identyczne hasło jest hasłem pod którym podpisują się dwaj polityczni przeciwnicy. Dwa teoretycznie tak bardzo różniące się ugrupowania. Trochę w niepamięć poszło, że w roku 2005, kiedy wybory do parlamentu wygrał PiS te dwa ugrupowania usiadły przy stole, aby stworzyć wspólny rząd. Polityka bowiem deklarowana przez obie partie była dosyć zbliżona, szczególnie jeśli chodzi o postrzeganie Unii Europejskiej jako przyszłego superpaństwa.
Jaką mamy dzisiaj sytuację? Czy Polska jest silnym państwem, czy Europa jest bezpieczna? W tej bezpiecznej Europie prezes największej partii opozycyjnej musi mieć całodobową ochronę, która kosztuje ponad milion złotych rocznie. „Silna Polska w Europie” została poniżona w Smoleńsku, została rzucona na kolana, a Unia Europejska w tak ważnej przecież sprawie jak katastrofa smoleńska nie okazała żadnej znaczącej pomocy oprócz wysłania listów kondolencyjnych. W sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej PiS został sam i jedynie na co może liczyć to jeszcze na kilku polskich profesorów i specjalistów różnych dziedzin rozsianych po całym świecie. Wydawało się, że po tej tragedii prezes największej partii opozycyjnej ocknie się i zacznie prowadzić racjonalną politykę. Że skończą się mrzonki o budowaniu supermocarstwa europejskiego, które ma rzekomo zapewnić nam bezpieczeństwo. Kiedy w mediach PiS zżyma się na obecność niemieckich policjantów, którzy już dostali uprawnienia do zatrzymywania w Polsce (!!!) polskich kierowców to z drugiej strony nie widzi problemu, aby stworzyć wspólną armię europejską w której przecież być może nawet podstawę tej armii będą stanowili żołnierze Bundeswehry. Czy naprawdę sądzimy, że niemiecka policja i niemieckie wojsko w Polsce to jest ten rodzaj bezpieczeństwa o który nam chodzi?
Czy można też budować coś wspólnie dobrego dla przyszłości Europy z partiami, które nie tylko popierają tzw. związki partnerskie, ale wprowadzają te projekty w życie? Pederaści w Wielkiej Brytanii mogą zawierać związki „małżeńskie” dzięki zmianom prawa jakiego dokonała rządząca partia Davida Camerona z którą PiS jest w koalicji w Parlamencie Europejskim. Mami się Polaków, że musimy iść do Europy, że tam jest nasze miejsce, że tam jest nasza wspólnota cywilizacyjna. Jakaż to wspólnota cywilizacyjna może nas łączyć z Europą w której morduje się rocznie setki tysięcy nienarodzonych dzieci, a przodują w tym bestialstwie właśnie kraje Europy Zachodniej?
„Silna Polska w Europie” to dzisiaj 2 miliony bezrobotnych i blisko 3. milionowa emigracja i niż demograficzny. Jak możemy się czuć silni i bezpieczni jeżeli prezydent tego kraju ginie w katastrofie i nikt do dziś za to nie poniósł najmniejszej odpowiedzialności? Od ponad 20 lat prowadzona polityka zapatrzenia w Zachód i liczenia na Zachód przyniosła taki efekt, że dziś Polska jest słaba, że na arenie międzynarodowej się po prostu w praktyce nikt z jej głosem i stanowiskiem nie liczy.
Ruch Narodowy nie może uczestniczyć w tak prowadzonej polityce, nie może być kontynuatorem tej samozagłady jaką zafundowały nam „elity” III RP. W PiS jest cała masa zacnych osób, partię tę popiera wielu patriotów, ale trzeba, należy zwracać uwagę, że celem polityki prowadzonej przez lidera tej partii jest dążenie do budowy nie silnej Polski, ale silnej Unii Europejskiej. A w Unii Europejskiej dominującą rolę odgrywają Niemcy i to oni, a nie my są beneficjentem całego tego unijnego układu. Ruch Narodowy jeżeli chce mieć wpływ na politykę, jeżeli chce wywierać nacisk na zmianę obecnie prowadzonej polityki przez „elity” III RP nie może dać się skanalizować przez PiS. Tym byłby np. start liderów RN z list PiS. A taki nacisk już w sposób symboliczny Ruch Narodowy wywiera, kiedy na debatach telewizyjnych hasłem Ruchu Narodowego „Radykalna zmiana” zaczynają się posługiwać się politycy innych ugrupowań, ostatnio jeden z kandydatów PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jeżeli rzeczywiście chcemy w Polsce radykalnej zmiany obecnie prowadzonej polityki to Ruch Narodowy musi pozostać samodzielną siłą polityczną, która będzie alternatywą dla pro unijnych fanatyków.
---
A teraz wracając do prof. Zdzisława Krasnodębskiego. Otóż niemalże tuż po katastrofie smoleńskiej, w maju 2010 roku na łamach Rzeczpospolitej został opublikowany jego tekst pt. „Komorowski, czyli Polska pokorna” a w nim takie słowa:
„Jest jeszcze wiele innych rzeczy, w których Adam Michnik i ja na pewno się zgadzamy. Nie chcę Polski, w której polskość definiowana jest etnicznie, w której ludzie są dyskryminowani ze względu na swoje pochodzenie. Nie chcę Polski, w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych. Nie chcę Polski, w której kobiety miałyby mieć gorsze szanse niż mężczyźni. Nie chcę Polski, w której panują szowinizm, antysemityzm i fanatyzm religijny. Nie chcę Polski zacofanej, zaściankowej.”
Czy rzeczywiście Ruch Narodowy może iść w jednym marszu z ugrupowaniem, które na swoich listach wystawia człowieka, który może śmiało iść w czerwcu w Paradzie Równości, ale z pewnością nie będzie z takimi ludźmi jak ja protestował przeciwko sodomickiej „tęczy”. W końcu ja jestem zacofany i zaściankowy, kiedy zamiast się cieszyć z kolorowego łuku z złożonego z kilkunastu tysięcy kolorowych kwiatków postawionego przed kościołem na Pl. Zbawiciela, najpierw biorę udział w blokadzie odbudowy tego symbolu środowisk homoseksualnych, a potem w kolejnych protestach przeciwko stawianiu tego symbolu przed kościołem. No czysty fanatyzm religijny. Ciekaw jestem co napisze startujący z piątego miejsca na liście warszawskiej Marek Jurek, który swoim nazwiskiem na warszawskiej liście PiS pracuje na Krasnodębskiego? Ciekaw jestem jak zareaguje Artur Górski, który startuje z miejsca dziewiątego tej samej listy i prowadził bardzo intensywną kampanię poprzez emaile i smsy, zachęcając do głosowania na jego osobę. Każdy głos oddany na nich pracuje de facto właśnie na lidera listy, a lider tej listy chce legalizacji małżeństw homoseksualnych. Tak, panowie, Wasze nazwiska biorą dziś udział w procesie destrukcji wartości i może nie ma udawać, że Wy macie jakąś swoją misję, bo Wasze poglądy nie mają znaczenia. „Jedynką” PiS w Warszawie nie został żaden z Was, został ten, który „Polski, w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych”. I tak zostaliście pozamiatani.
Jerzy Wasiukiewicz