Publikacje
Józef Piłsudski na Syberii - red. Marek Gizmajer, KSD, dla Kuriera.pl w Nowym Jorku
JÓZEF PIŁSUDSKI NA SYBERII
Część I – Carski odwet
Po upadku Powstania Styczniowego w 1863 roku Królestwo Polskie zostało sterroryzowane represjami carskiego gererał-policmajstra Fiodora Trepowa, urzędników rekrutujących się spośród wojskowych i agentów, którzy wdzierali się brutalnie we wszystkie dziedziny życia społecznego. W Radomiu jeden z rosyjskich dygnitarzy powiesił cztery osoby za to, że nie okazały mu należnego szacunku. W Łomży inny kazał ludności spędzonej na rynek klękać przed sobą. W Krasnymstawie jeszcze inny nakazał wszystkim mieszkańcom powiatu zgolić wąsy.
Z byle powodu bito w komisariatach i na ulicach, masowe rewizje i aresztowania stały się codziennością. Powodem do interwencji mogło być zapalone światło w mieszkaniu w nocy. Przepełnione więzienia urągały ludzkiej godności, więźniów katowano, głodzono, wtrącano do lochów. Nie ustawał ciąg egzekucji, często poprzedzanych chłostą skazańca.
Od września 1863 do maja 1865 roku zesłano w głąb Rosji ponad 13 tysięcy polskich patriotów, niektórych decyzją administracyjną bez wyroku sądu. Na Polskę nałożono kontrybucje w kwocie prawie 20 mln rubli i skonfiskowano 1660 majątków. Nałożono też podatki kilkakrotnie wyższe niż w Rosji, która z okupowanego kraju „wysysała” dosłownie wszystko. Przez pseudo-uwłaszczenie chłopów władze carskie wywołały lawinę bezprawia i konfliktów społecznych uderzających w najsilniejszą i najbardziej patriotyczną warstwę - szlachtę. Skasowały też 109 klasztorów, ich majątki przejęły a zakonników wypędziły, zlikwidowały wszystkie autonomiczne instytucje i wyrzuciły z pracy 14 tysięcy polskich urzędników. Do szkół wprowadzono język rosyjski i zakaz mówienia po polsku. Nazwę „Królestwo Polskie” zamieniono na „Priwislenje”.
Jeszcze okrutniejsze represje spotkały Litwę. Zaścianki szlacheckie związane z Powstaniem Styczniowym spalono i zaorano. 70 tysięcy patriotów zesłano w głąb Rosji. Władający Litwą generał-gubernator Michaił Murawiow zwany „wieszatielem” był psychopatą i sadystą. Mieszkał w pokoju bez okien, dzień i noc otoczony strażą. W Wilnie wszystkich duchownych spędził na plac przed katedrą i kazał im siedzieć na ziemi w błocie. Powstańców już skazanych na więzienie sądził ponownie i skazywał na śmierć. Chwalił się tym, że osądza bez winy i uznaje tylko dwa wyroki – powieszenie i rozstrzelanie.
Murawiow skonfiskował 1794 polskie majątki, które oddał „zasłużonym” Rosjanom. Wymusił od szlachty 14 mln rubli kontrybucji, które dla wielu oznaczały ruinę. Gdy nie było już kogo skazywać, odebrał prawo posiadania ziemi ludziom, którzy byli tylko podejrzani o udział w Powstaniu. Musieli wyprzedać 800 kolejnych majątków. Przejmujący je Rosjanie korzystali z ulg i przywilejów tworząc kastę nadludzi, od których nie wymagano niczego, a którym wolno było wszystko. System bankowy i podatkowy był nastawiony na rujnowanie polskich przedsiębiorców z jednoczesnym promowaniem rosyjskich.
Z urzędów usunięto Polaków, a na ich miejsce sprowadzono ludzi, których wskutek niskiego morale i jaskrawych nadużyć trzeba się było pozbyć nawet w skorumpowanej Rosji. Zlikwidowano polskie czasopisma, muzea i biblioteki. Zabroniono drukowania czegokolwiek po polsku i używania języka polskiego w miejscach publicznych. Pojawiły się rosyjskie szyldy i tablice z napisem „Mówienie po polsku surowo karane”. Doszło do takich absurdów, że nawet imiona koni w państwowej stadninie w Janowie przerobiono na rosyjskie. Ponad połowę z 46 klasztorów skasowano, wiele kościołów przekształcono na cerkwie, zabroniono odprawiania katolickich nabożeństw i odnawiania świątyń. Ponad 100 tysięcy młodych mężczyzn wcielono do armii carskiej.
W późniejszych latach Józef Piłsudski pisał, że podstawą istnienia i funkcjonowania państwa rosyjskiego był wyzysk innych narodów. Zniszczenie odrębności narodowej Polaków stało się dla Rosji racją stanu. Ponieważ jej poziom cywilizacyjny był niższy od poziomu Rzeczypospolitej, ten ostatni trzeba było obniżyć do rosyjskiego przez zniszczenie polskiej kultury, języka, religii i gospodarki. Władze w Moskwie propagowały szowinizm pod hasłem „Państwo rosyjskie dla Rosjan”, który miał skrywać zwykły wyzysk i rabunek.
W takiej właśnie rzeczywistości urodził się i dorastał przyszły Marszałek Polski. Przyszedł na świat w dużym szlacheckim majątku Zułów na Litwie w 1867 roku. Jego dzieciństwo przypadło na najgorsze lata terroru Murawiewa. W domu Piłsudskich nie było zabaw, panowała żałoba narodowa. Wielu krewnych i przyjaciół zesłano na Sybir, wielu skonfiskowano rodzinne dobra. Majątek w Zułowie funkcjonował z trudem. Po pożarze i przeniesieniu Piłsudskich do Wilna ostateczne ciosy zadawała mu represyjna rosyjska polityka fiskalno-kredytowa.
Młody Józef zwany Ziukiem zawdzięczał patriotyczne wychowanie przede wszystkim matce. To ona ukrywała zakazane polskie książki i organizowała domowe wieczory polskiej sztuki i kultury. Gdy w 1875 roku Józef wstąpił do I Gimnazjum Rządowego w Wilnie kochał ojczyznę i nienawidził zaborcy.
(C.D.N.)
Marek Gizmajer
JÓZEF PIŁSUDSKI NA SYBERII
Część II – Skradziona młodość
W drugiej połowie XIX wieku na terenach byłego Królestwa Polskiego szkoły były przede wszystkim narzędziami rusyfikacji. Uczono w nich, że Polska jest niezdolna do samodzielnego istnienia, a jej historia to szereg błędów i zbrodni. Starano się ją zohydzić, jednocześnie wychwalając wielkość i posłannictwo Rosji. Jako nauczycieli zatrudniano ludzi z marginesu społecznego nie przygotowanych do pracy pedagogicznej, o inteligencji często niższej od uczniów. Mieli łamać charaktery podopiecznych, tępić ich samodzielność, deptać godność i wyrabiać karierowiczostwo, a zwłaszcza donosicielstwo.
Nad wejściem do gimnazjum w Wilnie, do którego Józef Piłsudski uczęszczał od 1875 roku, widniał napis „Biada pokonanym”. Stosowano tutaj wymyślny system szykan obejmujących inwigilację, zatrzymania, przesłuchania i kary, ale też nagrody dla posłusznych. Uczniowie musieli uczestniczyć w rosyjskich uroczystościach i prawosławnych nabożeństwach. Piłsudski zwykle z nich uciekał. Często siedział w szkolnym areszcie za łamanie zakazu mówienia po polsku i bójki z uczniami rosyjskimi. Jedyną formą samoobrony polskiej młodzieży było kółko samokształceniowe i potajemne lektury. Po latach Piłsudski nazywał gimnazjum katorgą.
W roku 1885 rozpoczął studia na Uniwersytecie w Charkowie, gdzie włączył się w akademicką działalność konspiracyjną. Podczas demonstracji antyrosyjskiej został zatrzymany, rok później wrócił do Wilna. W 1887 roku rosyjski system represji zadał mu najsilniejszy cios. W marcu roku aresztowano go wraz z bratem Bronisławem i grupą 13 młodych ludzi, której kierownictwo planowało zamach na cara Aleksandra III. Bronisław był przeciwny terrorowi, ale pomógł kolegom, którzy go zdradzili i wydali policji. Z kolei Józef w ogóle nie uczestniczył w działaniach spiskowców, a jedynie przelotnie poznał jednego z nich nic nie wiedząc o jego działalności. Policja uznała go za świadka i w takim charakterze przesłuchała, nie znajdując dowodów jego winy. W trakcie śledztwa okazało się, że szeregowi członkowie grupy też nic nie wiedzieli o zamachu. Ostatecznie usłyszeli przypadkowe oskarżenia i wszyscy zostali skazani na kary śmierci. Pięciu powieszono, resztę wyroków w akcie „łaski” zamieniono na Sybir i więzienia.
Bronisława Piłsudskiego skazano na 15 lat zesłania i ciężkich robót na wyspie Sachalin, zaś Józefa jako świadka na 5 lat zsyłki. Był to wówczas najwyższy wymiar kary administracyjnej. Wymierzył ją dekretem Minister Sprawiedliwości. 19-letni młodzieniec, którzy nie popełnił żadnego przestępstwa, przyjął wyrok ze spokojem. Wyrwano go ze studiów, z domu, z cywilizacji i jak przestępcę wywieziono w krainę lodu i śmierci na najpiękniejsze lata życia. Jego matka już nie żyła, ojciec wpadł w rozpacz, która przepełniała go aż do śmierci 15 lat później. Zsyłka praktycznie eliminowała jego dwóch najstarszych synów z życia. W rodzinie Piłsudskich nastała żałoba.
25 maja 1887 roku Józef Piłsudski wyruszył z więzienia w Petersburgu do Irkucka razem z grupą innych skazańców, w tym pospolitych przestępców. Koleją i barkami dotarli przez Moskwę do Tiumenia za Uralem. W tamtejszym więzieniu, stanowiącym punkt przeładunkowy zbudowany dla 800 więźniów tłoczyło się 1500-2000 osób, często miesiącami. Kolejny odcinek do Tomska liczący kilka tysięcy kilometrów skazańcy przepłynęli trzema rzekami specjalnym więziennym statkiem, równie przepełnionym, o konstrukcji przypominającej pływającą klatkę. Podróż trwała 10 dni. Transportem trudniła się prywatna firma. Było to dochodowe i dokładnie skalkulowane przedsięwzięcie. Zgodnie z kontraktem, rocznie przewożono 10.800 skazańców, czyli ok. 600 jednym statkiem.
W lipcu Piłsudski przybył do Tomska, gdzie wylądował w obozie przejściowym pod gołym niebem. Więziono tu ok. 3000 osób, dwa razy więcej niż obóz mógł pomieścić, w potwornych warunkach. Ludzie zakuci w kajdany spali na ziemi, jedna czwarta chorowała, co dziesiąty śmiertelnie. Ciężko chorych po prostu układano ciasno obok siebie. Sam fetor powodował omdlenia.
Kolejną trasę z Tomska do Irkucka liczącą ponad 1000 km więźniowie przebyli pieszo. Szli przez dwa dni po ok. 25 kilometrów, trzeciego dnia odpoczywali w tzw. etapach, czyli przegniłych, cuchnących i rozpadających się barakach. Były one tak przepełnione, że skazańcy leżeli na podłogach, często jedni na drugich. W drodze towarzyszyły im wozy zwane telegami, którymi jechali chorzy, starcy, dzieci. Władze rosyjskie nie rozróżniały charakteru przestępstwa, płci ani wieku. Piłsudski jako szlachcic miał prawo do jazdy, ale zwykle wozów brakowało albo ustępowano w nich miejsca słabszym.
Sieć etapów powstała w latach 1824-1830 i była tak wyliczona, żeby miesięcznie skazani przebywali ok. 1500 kilometrów. Część szła zakuta w kajdany na rękach i nogach. Więźniów politycznych transportowano razem ze zwykłymi kryminalistami. Wulgarność tych ostatnich i bezustanny brzęk łańcuchów były dodatkową udręką. Dokuczały też ogromne ilości insektów, zmuszające do zakładania na głowy siatek z końskiego włosia.
Według relacji świadka, widok takiej partii budził wstrząsające wrażenie: „tłum w szarych aresztanckich siermięgach, częściowo w kajdanach, z tłumokami i workami na plecach, kobiety wynędzniałe, niekiedy z dziećmi na rękach, mężczyźni zarośnięci o włosach skołtunionych, wszyscy brudni, przypominający raczej niewolników prowadzonych na targ niż ludzi wieku XIX, ery rozkwitu cywilizacji i kultury. Ubranie wisiało na nich w strzępach, z obuwia nie pozostał nawet ślad. Kurz dręczył ich przez całą drogę. Tumany miałkiego pyłu unosiły się stale nad maszerującą partią. Wciskał się w uszy, nos, usta i oczy. Powodował swędzenie całego ciała, ułatwiał plenienie się robactwa i powodował zapalenie oczu. Pomieszczenia na etapach roiły się od karaluchów, prusaków, pcheł, pluskiew i wszy. Brak łaźni i idiotyczny zakaz kąpieli w napotykanych rzekach czy jeziorach klęskę tę potęgował.”
(C.D.N.)
Marek Gizmajer
JÓZEF PIŁSUDSKI NA SYBERII
Część III – Zimowy żołnierz
Podróż zesłańca Józefa Piłsudskiego z Tomska do Irkucka w 1887 roku trwała 10 tygodni. Zesłano go na pięć lat decyzją administracyjną bez wyroku sądu za to, że był świadkiem w procesie grupy zamachowców na życie cara. We wrześniu dotarł do celu, przebywszy wozami lub piechotą ponad 1000 kilometrów. Od jego aresztowania upłynęło pół roku. Tutaj władze wyznaczyły mu ostateczne miejsce odbycia kary: Kireńsk oddalony o kolejne 1000 km na północ.
Dalsza podróż była możliwa tylko po zamarzniętej Lenie, więc rozpoczęło się dwumiesięczne oczekiwanie. Piłsudskiego wraz z 13 innymi skazanymi umieszczono w kolejnym więzieniu przejściowym. Przy okazji wyszło na jaw, że prokurator przetrzymywał listy od ich rodzin przez wiele tygodni. Miał też miejsce bardzo przykry incydent. Gdy złośliwość jednego z konwojentów spowodowała niezasłużone represje i więźniowie zaczęli domagać się swoich praw, zostali brutalnie pobici kolbami karabinów. Piłsudski otrzymał kilka ciosów w głowę, stracił dwa przednie zęby. Za „bunt” został skazany na dodatkowe pół roku więzienia w docelowym miejscu zesłania.
W listopadzie Lena zamarzła i skazańcy ruszyli saniami do Kireńska, małej wioski położonej na wyspie. W nędznym odzieniu przy 40-stopniowym mrozie jechali 10 dni. Po drodze Piłsudski obchodził 20 urodziny. Na miejsce dotarli 11 grudnia 1887 roku, po dziewięciu miesiącach etapów, przejściowych więzień i obozów.
Piłsudski był skazany na tzw. osiedlenie się, czyli pobyt bez żadnego konkretnego celu i zajęcia. Pozostawał pod dozorem policji i nie mógł oddalać się bez zezwolenia. Za złamanie tego zakazu musiał kiedyś odsiedzieć tydzień w areszcie. To tutaj poznał pierwszą małą grupę polskich zesłańców z Powstania Styczniowego. Miejscowa ludność, prymitywna ale dość życzliwa, trudniąca się rybołówstwem, myślistwem i hodowlą, szanowała Polaków jako tych, którzy „wszystko potrafią”.
Na tej szerokości geograficznej zima trwa 9 miesięcy, zimowy dzień trzy godziny. Resztę czasu spowijają ciemności. Oprócz ogniska i łuczywa nie było żadnego oświetlenia, zwykle nie było też co robić. Gdy temperatura nieco rosła następowały straszne zawieje. Wielu skazanych przybyłych z cywilizowanej Europy nie wytrzymywało psychicznie takich warunków. Wpadali w apatię, siedzieli w swych chatach tygodniami.
Piłsudski nie poddawał się i wynajdował sobie jakieś zajęcia. Skazanym przysługiwało 10 rubli miesięcznie zasiłku, ale Piłsudskiemu odebrano je, ponieważ uznano, że ma bogatą rodzinę. Żył więc z wyrębu lasu i spławu drzew, włóczył się po tajdze, polował, żył ze szczepami autochtonów. Jego aktywność i twardy charakter zadziwiały współwięźniów, ale też i władze. Prosił Ministra Sprawiedliwości o odbycie reszty kary z ukochanym bratem Bronisławem na Sachalinie. Bez skutku. Zobaczyli się dopiero po kilkunastu latach.
W styczniu 1889 roku trafił do więzienia za bunt w Irkucku. W celi drewnianego baraku przez dziury w dachu widać było gwiazdy, termometr wskazywał minus 40o. Piłsudski zachorował na ciężkie zapalenie płuc. Przez tydzień miał 40-stopniową gorączkę, był bliski śmierci. Na szczęście znajomi załatwili mu przeniesienie do szpitala więziennego, gdzie odbył resztę kary jako sekretarz. Wyzdrowiał, ale był chudy, przygarbiony, ciągle kasłał. Długotrwałe mrozy i niedożywienie wycieńczyły młody organizm do tego stopnia, że do końca życia bezustannie zapadał na choroby układu oddechowego.
W marcu 1890 roku poprosił Ministra Spraw Wewnętrznych o przeniesienie do Wilna żeby pomóc ojcu w ratowaniu upadającego majątku. Odpowiedź była odmowna. Prosił też o przeniesienie ze względu stan zdrowia do miejscowości Tunka położonej w nieco łagodniejszym klimacie, ok. 200 km na południowy zachód od Irkucka, niedaleko granicy mongolskiej. Po pół roku przyszła zgoda.
6 sierpnia 1890 roku przybył do Tunki. Tutejsza bardziej przyjazna przyroda i ciekawsze towarzystwo stwarzały warunki do względnej egzystencji. Utrzymywał się z polowań i korepetycji udzielanych dwóm synom miejscowego doktora. Władze zabroniły mu wyjazdów. Za łamanie tego zakazu wylądował na tydzień w kolejnym areszcie. Dla niego najważniejsze jednak było to, że spotkał polską inteligencję, zesłańców z Powstania Styczniowego, a przede wszystkim Bronisława Szwarce, członka Centralnego Komitetu Narodowego. Ten 55-letni mężczyzna pełen energii pomimo spędzenia na zesłaniu 30 lat stał się dla Piłsudskiego źródłem natchnienia i informacji. Dzięki niemu Piłsudski zaczął studia nad Powstaniem, kontynuowane później po powrocie do kraju.
Po pięciu latach tułaczki po rosyjskim systemie obozów i przemocy wykształciły się ostateczne poglądy Piłsudskiego na Rosję, o której pisał: „w Syberii, gdzie wobec braku kultury czynniki społeczne występują bez osłonek w całej swej nagości, przyjrzałem się bliżej maszynerii caratu oraz jego wpływowi na życie ludzkie w samej Rosji i znienawidziłem ten potwór azjatycki, pokryty pokostem europejskim”.
Na zesłaniu większość skazanych załamywała się, Piłsudski jednak wytrzymał. Syberia okazała się szkołą samotności, wyrzeczeń, hartu i męstwa. Co więcej, przyszły Marszałek dojrzał politycznie i duchowo. Dzięki rozmowom z Powstańcami uświadomił sobie życiowy cel i potrzebne środki. Dziecinne marzenia o Polsce nabrały realnych kształtów. Kara dobiegła końca 8 kwietnia 1892 roku. Władze nie darowały ani jednego dnia. Do domu Piłsudski dotarł tą samą drogą, którą przybył. Został wywieziony jako młodzieniec, powrócił jako mężczyzna z długą brodą i wybitymi zębami, o twarzy czerwonej od mrozu. Ukochana siostra nie poznała go. Już w wolnej Polsce w 1936 roku znany grafik Zdzisław Czermański wydał 12 litografii „Józef Piłsudski na Syberii” ilustrujących przeżycia Marszałka.
Marek Gizmajer
Prezes ZG KSD