Strona główna
myśli Ojca Golli, SVD - Umieranie 2010
Umieranie
Ks. Piotr Pawlukiewicz w 6 rocznicę katastrofy smoleńskiej:
„Jeśli umrzesz zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.”
Z myślą o owych 96, którzy zginęli.
To nie jest tak, że oni umarli, a my żyjemy.
Jest odwrotnie – oni żyją, a my umieramy.
W rozpoczynający się rok 2010, pewien dziennikarz zapytał prezydenta Lecha Kaczyńskiego jakie ma plany na ten rozpoczynający się Nowy Rok. Na to Pan prezydent odpowiedział:
Wszystko, co mnie dobrego w życiu spotkało, spotkało mnie z zaskoczenia. Moje doświadczenie mówi mi, że nie warto planować.
Cuda opisane w Ewangeliach wskazują na to, że nasz Bóg nie umie dawać mało.
Czego nie powiedział gen. Kiszczak ? cz. II - Adam Nowosad
20 marca 2016 r. Warszawa.
Jeszcze kilka wyjaśnień do komentarza listu Kiszczaka.
Tak to już jest, że nie można w krótkim komentarzu rozwinąć wszystkich wątków związanych z niezwykle skomplikowanymi okolicznościami zbrodni na księdzu Jerzym. Ponieważ pojawiło się kilka wątpliwości, a nawet zarzutów, postanowiłem napisać o tych niezbyt jeszcze jasnych aspektach. Pytano mnie jak wytłumaczyć fakt, że emerytowany generał akurat po upływie 18 lat od toruńskiego procesu postanowił tak ostro skrytykować próby jego podważania. Jeśli zatem po lekturze mojego komentarza, z początku marca 2016 roku nie jest to dostatecznie jasne, postaram się nieco precyzyjniej rozwinąć tę oraz kilka innych kwestii. W świetle ostatnich wydarzeń związanych z szafą Kiszczaka, wyraźnie widać, że takie zachowanie generała było aktem uprzedzającym, mającym zapobiec dalszym niebezpiecznym igraszkom IPN. Dziś powszechnie już wiadomo, że w Magdalence, czy też w willi na ul. Zawrat, zawarto układ zapewniający generałom zarówno tytuł ludzi honoru, jak i pełne dożywotnie bezpieczeństwo. Co więc tak niepokoiło generała w 2003 roku? Moim zdaniem, odpowiedzi należy szukać w samym IPN, a konkretnie w jego przyzwoleniu na to właśnie śledztwo prokuratorskie. Przypomnę, prezesem tej instytucji był wówczas Leon Kieres, dzisiejszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Jednakże realnych źródeł umocowań prokuratora IPN, (Witkowskiego) który zaatakował Kiszczaka trzeba upatrywać w składzie rady Instytutu. To właśnie z nią związana jest tajemnica przesilenia, do jakiego doszło pomiędzy stronami układu z Magdalenki. Przychodzi mi na myśl, że otwartym listem Kiszczak dyskretnie przypomina mocodawcom prokuratora Witkowskiego (kimkolwiek oni byli) i daje do zrozumienia, że próby ukazania w innym świetle okoliczności zbrodni, dziś przez wielu nazwanej zbrodnią założycielską III RP, są działaniem „jałowym”.
Jestem przekonany, że ujawnione ostatnio materiały są jedynie próbką tego wszystkiego, co zgromadzono na każdą ze stron układających się w Magdalence. W 2003 roku generał tylko sygnalizował sygnatariuszom, że w tej sprawie nikt nie może posunąć się dalej niż to ustalono w Toruniu. To, jak się wydaje w pełni zasadne ostrzeżenie, jest jedynym usprawiedliwieniem niemocy jakiej doświadczają wszyscy, którzy z mniej lub bardziej zasadnych powodów chcą podważyć toruńskie decyzje. Nie, żebym popierał, czy ganił w tym momencie akurat prokuratora Witkowskiego, czy jego licznych już apologetów. Zdecydowanie nie, to przecież dzięki aktywności tych osób można dziś podać w wątpliwość wiele z uzgodnionych w Toruniu szczegółów przyjętej tam wersji zbrodni. Paradoksalnie, również działalność Witkowskiego jest dla sprawy bardzo pożyteczna i gdyby nie zasygnalizowany finał tego dochodzenia, czyli planowane oskarżenie tylko jednej ze stron układu z Magdalenki, należałoby ją poprzeć. Jestem świadkiem wydarzeń poprzedzających przygotowania do morderstwa księdza, po wielokroć opisywałem już niemal wszystkie znane mi jej mechanizmy i związane z nimi okoliczności. Zapewniam, cała moja wiedza jednoznacznie przeczy dotychczasowym ustaleniom, zarówno tym oficjalnym, Kiszczakowym, jak i niektórym z dokonanych przez prok. Witkowskiego. Twierdzę, że ani jeden ani drugi „śledczy” nie byli zainteresowani rzetelnym, wieloaspektowym dochodzeniem. Dziś wiem też, (niestety) że żadna ze stron nie była i (jeśli, pomimo zmiany władzy pozostaną w mocy okrągłostołowe pakty) nie będzie nim zainteresowana. To, co aktualnie obserwujemy, jest dalszym ciągiem rozgrywek między frakcjami służb, co ciekawe, nadal precyzyjnie monitorujących środowisko księdza Jerzego. Kiszczak w 1984 roku poruszył kilka resortów, żeby udowodnić, że nie ma nic wspólnego z tą zbrodnią. Natomiast Witkowski kilka lat później z jakiegoś powodu postanowił udowodnić, że jest wprost przeciwnie. Ani jedno, ani drugie śledztwo nie miało nic wspólnego z dążeniem do ukazania pełnej prawdy o tej zbrodni. Warto jeszcze wspomnieć, że o ile Kiszczak dysponował większym zbiorem informacji „w sprawie”, (i zapewne zachował wystarczające na to dowody) to już prok. Witkowski sprawia wrażenie dziecka poruszającego się we mgle.
Jestem pewny, że dotarły do niego wszystkie moje głoszone do tej pory tezy, ale mimo to nie jest on w stanie zabrać głosu w tej sprawie. Nie robi tego nie tylko dlatego, że z jego biurka wypłynęło już i tak zbyt wiele faktów. (za co już teraz powinna grozić mu konkretna odpowiedzialność). Gdybyż to jednak była jedyna przeszkoda, to jego wyznawcy jak choćby red. Sumliński, czy prof. Polak, dawno już zabraliby głos żeby mnie i to co głoszę publicznie zdezawuować. Nie robią tego, ponieważ uświadomili sobie znaczenie moich świadectw. Jak wspomniałem, moja osoba oraz to o czym mówię i piszę dowodzi bowiem, że ani jedna ani druga ekipa nie przeprowadziła rzetelnego śledztwa! Panowie śledczy, czy też ich reprezentanci milczą już od wielu miesięcy i co więcej nie znajduje się nikt, kto podjąłby choć próbę polemiki ze mną.
Opisałem dość szczegółowo (z wielu powodów nadal oszczędnie) i podałem do publicznej wiadomości, wszystkie podnoszone zarówno przez Kiszczaka jak i Witkowskiego wątki tej sprawy. Spodziewałem się, że pojawią się próby ich zdyskredytowania, albo krytyki, ale jakoś nie dzieje się nic... Aż korci mnie powiedzieć, jak to kiedyś zrobiła córka senatora Romaszewskiego „spróbujcie ze mną”… Zdaję sobie oczywiście sprawę, że zachowano jeszcze papier z tamtych czasów i atrament zapewne też. Uważam jednak, że drukarze i pisarze Kiszczaka (oraz zwalczających go frakcji) nie są już tak sprawni. Ktoś, układając kiedyś scenariusz tej zbrodni, na jakimś etapie jej planowania, podjął odpowiednie decyzje również w stosunku do mojej osoby i roli. Zapewne z powodu presji czasu, po nagłośnieniu planów wyjazdu księdza do Rzymu, określono pośpiesznie ramowe warunki, niezbędne dla zachowania dyskrecji wykonawcom „zadania”. Specjaliści od rozgrywania otoczenia księdza Jerzego dokonali odpowiednich, domykających te przygotowania zabiegów, a pozostałości po tych czynnościach starannie pozamiatali. Jestem pewny, że te zmiotki nie są już w zasięgu dzisiejszych manipulatorów. Owszem, można jeszcze spreparować jakiś papier, jakieś tam zeznanie, ale ułożyć fikcyjne konkrety pod moją wiedzę nie będzie już tak łatwo. Być może strategia wybiórczego szkalowania najbliższego otoczenia księdza Jerzego, przy pomocy odpowiednio dobranych autorytetów, będzie tu jedyną skuteczną metodą. O ile jednak można zbagatelizować i zamilczać moją osobę, to już funkcjonujące w przestrzeni internetowej świadectwa trzeba będzie kiedyś w odpowiedni sposób zinterpretować, albo zanegować. Twierdzę, że nie będzie to łatwe. Oczywiście spodziewam się, że wcześniej czy później ktoś z zainteresowanych ogłosi, że skoro bronię zniesławionego (nawet przez bohaterskiego księdza) Chrostowskiego to sam muszę mieć jakieś związki ze służbami. Może więc wyjaśnię tu na potrzeby tych rozważań, że: Nigdy nie byłem robotnikiem, nie należałem więc do żadnych związków zawodowych. Nigdy nie należałem do żadnej partii, nigdy też, aż do czasu poznania otoczenia księdza Jerzego nie miałem styczności z żadnym politykiem. Nie miałem też nigdy żadnego konfliktu z prawem. W czasach PRL nie wyjeżdżałem na tzw. zachód. Zajmowałem się natomiast wrogą dla ludowego państwa prywatną działalnością gospodarczą (kiedy poznałem księdza byłem tzw. badylarzem). Uczyłem się dość długo, bo aż 18 lat, kończąc kolejno (w systemie dziennym) kilka szkół zawodowych. Pomimo, że lat nauki wystarczyło by i dziś na doktorat, swoją edukację zakończyłem na maturze i co za tym idzie nie mogłem się uwikłać w uczelniane donosicielstwo. Nie mam nałogów, a w sakramentalnym związku, jako ojciec dwójki dzieci pozostaję od ponad 40 lat. Choć oczywiście nie jestem człowiekiem bezgrzesznym, to każdy przyzna, że trzeba nieźle pomajstrować, żeby znaleźć tu jakiś wiarygodny hak… Rzecz jasna, mam świadomość, że po moich ostatnich publikacjach hakownie działają już pełną parą. Zachowuję jednak ufność w Bożą opatrzność. Znam prawdę i wiem, że kiedy ujrzy ona światło dzienne (pytanie, kiedy?) wielu ludziom spadną z oczu łuski. (odsyłam do lektury mojego tekstu Siloe - znaczy posłany) Za Izajaszem powtórzę jeszcze: „Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem”.
Mam, co przyznaję, kilka problemów z którymi nie potrafię sobie poradzić. Dotyczy to np. hierarchii Kościoła w Polsce (może nawet nie tyle w Polsce, co w Warszawie). Hierarchiczna struktura Kościoła, działając według konkretnych reguł, nawet jeśli nie jest zależna od metropolii warszawskiej i tak w warszawskiej kurii będzie zasięgać wszelkich informacji związanych z podległym jej parafianinem. Czasem, kiedy na zaproszenie regionalnych środowisk kościelnych próbuję nagłośnić jakieś „drastyczne” okoliczności związane z księdzem Jerzym, wcześniej czy później, pomimo początkowego aplauzu nie jestem już powtórnie zapraszany. Dzieje się tak zapewne dlatego, że w Kurii ciągle zachowują wpływy „natchnieni obrońcy czci,” uwikłanych w okrągły stół biskupów oraz, co istotniejsze, stróże nieskazitelnej pamięci prymasa Glempa (której, nie wiedzieć czemu miałbym zagrażać?). W sprawy Kościoła staram się nie ingerować publicznie. Skoro Stolica Apostolska uznała, że w Kościele w Polsce wszystko jest jak należy, wzorem błogosławionego Jerzego przyjmuję, że gdybym i o czym złym wiedział, muszę (ćwicząc się w pokorze) zachować to dla siebie. Jest jednak sprawa księdza, którego skrytykowałem za bezpodstawne, publicznie wygłoszone oskarżenie o współudział Chrostowskiego w porwaniu księdza Jerzego. Wiem, że nie może ów ksiądz posiadać udokumentowanej wiedzy o rzekomej winie tego człowieka. Ktoś umiejętnie podsunął mu niczym nie poparte oszczerstwo, a ten uwierzył potwarcy. Nic jednak nie usprawiedliwia jego osobistego udziału w linczu wykonanym na kierowcy - w istocie przyjacielu księdza. Mam nadzieję, że jeszcze tu na ziemi, ten przecież zacny niegdyś kapłan zdoła naprawić skutki wywołane złym i od złego pochodzącym słowem. Dla opamiętania przywołam tu fragment z Listu do Koryntian: „Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u świętych? Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych w Kościele”.
Kolejnym problemem o którym trzeba tu wspomnieć są dziennikarze i media. Z założenia nie szukam z nimi kontaktu i zachowuję daleko posunięty dystans do ludzi, którzy żyją z nagłaśniania sensacji, zwłaszcza jeśli sensację budują na pogłoskach. Od swoich rozmówców, jeśli już do mnie dotrą oczekuję, że będą przygotowani do rozmowy i wcześniej poświęcą trochę czasu na zebranie choćby ogólnie dostępnej wiedzy o interesującym ich zagadnieniu. Mam spore ograniczenia zdrowotne i nie mogę już sobie pozwolić na jałowe dyskusje, czy drobiazgowe przekonywanie do moich racji. Swoją wiedzę lokuję tylko tam, gdzie mogę się spodziewać, że zostanie ona kiedyś w sposób logiczny poukładana i wykorzystana (kiedy zaistnieją ku temu odpowiednie warunki). Nie mogę niestety zachować obojętności, gdy jakiś dziennikarz (zwłaszcza uważający się za śledczego) posuwa się do bezceremonialnych oskarżeń, nie popartych rzetelnym własnym dochodzeniem. Tak było w przypadku Wojciecha Sumlińskiego, ulubieńca wielu przyzwoitych mediów. Ten utrzymujący się z sensacji publicysta pomimo, że nie był w stanie udowodnić swoich oskarżeń przed Sądem, nadal uporczywie pomawia o ciężką zbrodnię człowieka, który nie jest już w stanie sam się bronić. Słyszałem jak zwalał winę za niepomyślny dla siebie wyrok, na Sąd oraz IPN, który ponoć uniemożliwił dostęp do tzw. zbioru zastrzeżonego. Zapytam jednak, a co jeśli w tym zbiorze też nie będzie dokumentów potwierdzających agenturalną przeszłość kierowcy księdza?! Czy nadal ten pan będzie tkwił w uporze? Czy może uświadomi sobie w końcu, że złe nie poparte dowodami słowo zabija!!! Zadbałem o to, żeby pan Sumliński otrzymał moje świadectwo. Zapewniłem, że jestem gotów merytorycznie obalić każdy wysuwany przez niego argument obciążający Chrostowskiego, ale efektem było, jak w każdym innym przypadku - milczenie.
O przyczynach tego zjawiska napisałem powyżej. Reasumując ten wątek, nie jestem w stanie przyjąć krytyki, że atakuję bohaterów i bronię „esbeków”. Ci bohaterowie, choć być może nie są tego świadomi, sami stali się ofiarami dawnych „SB”. Jak nikt inny jestem zainteresowany wzruszeniem ustaleń toruńskich, ale uważam, że można tego dokonać jedynie w taki sposób, który umożliwi ukazanie całej prawdy i wszystkich winnych tej zbrodni. Jestem przekonany, że w odpowiednich warunkach politycznych mogą tego dokonać tylko ludzie nie związani z dawnymi strukturami PRL. Takim, jeśli się znajdą i doczekam tego, jestem skłonny pomóc.
Adam Nowosad Piszcie : Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Pierwsze Nagrody im. Ojca Mariana Żelazka wręczone na Jasnej Górze
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/zelazek/logo_nagrody_mariana-zelazka_90px.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/zelazek/logo_nagrody_mariana-zelazka_90px.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/zelazek/nagroda-im-ojca-zelazka-statuetka.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/zelazek/nagroda-im-ojca-zelazka-statuetka.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-01_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-01_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-02_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-02_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-03_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-03_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-04_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-04_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-05_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-05_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-06_thumb.jpg
There was a problem loading image http://www.werbisci.pl/images/stories/nowosci/2016/nagr-ozelazka2016-06_thumb.jpg
Wręczono Nagrody im. o. Mariana Żelazka
JASNA GÓRA
1 kwietnia w czasie X Czuwania Rodziny Arnoldowej na Jasnej Górze po raz pierwszy wręczono statuetki Nagrody im. o. Mariana Żelazka.
W tym roku Kapituła nagrody uhonorowała Annę Pietraszek, Zygmunta Cholewę oraz Fundację Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” i jej prezes, Annę Tarajkowską.
Anna Pietraszek ukończyła studia w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Uzyskała też dyplom Studium Operacyjno-Strategicznego Akademii Obrony Narodowej. Jest dziennikarką, reżyserem i operatorem filmów dokumentalnych. Uczestniczyła w szeregu polskich wypraw wysokogórskich w Himalajach, Hindukuszu i Karakorum, współpracowała z czasopismami podróżniczymi i fotograficznymi, realizowała liczne programy dla telewizji. Aktywnie uczestniczyła także w tworzeniu Telewizji Trwam. Udziela się w wielu organizacjach i stowarzyszeniach.
Statuetka Nagrody im. o. Mariana Żelazka |
Zygmut Cholewa zgromadził wokół siebie ludzi, którym droga była idea misji, szczególnie tych, prowadzonych przez werbistów. 32 lata temu, przy Parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Koluszkach, założył i został prezesem Koła Misyjnego, któremu obecnie patronują Błogosławieni Męczennicy Werbiści. Członkowie Koła uczestniczą w regularnych spotkaniach formacyjnych i zbierają się na modlitwę w intencji misji. Zamawiają Msze święte za misjonarzy i propagują Misyjne Msze Wieczyste. Mocno włączają się w akcje organizowane przez Referat Misyjny Księży Werbistów w Pieniężnie. Sami nawiązują kontakty z misjonarzami i zapraszają ich na spotkania. Wszystko to odbywa się w dobrym porozumieniu z Kościołem lokalnym.
Fundacja Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” powstała w 1992 roku w Poznaniu, z inicjatywy środowiska naukowego tamtejszej Akademii Medycznej. Celem Fundacji jest stworzenie profesjonalnego zaplecza dla polskich misjonarzy, prowadzących działalność medyczną wśród chorych w najuboższych krajach. Dotychczas zakresem swych działań objęła kilkadziesiąt misyjnych szpitali, przychodni i punktów medycznych, w kilkunastu krajach na wszystkich kontynentach. Do tych miejsc organizuje wyjazdy lekarzy, pielęgniarek i studentów medycyny. Zajmuje się też wysyłką leków, środków opatrunkowych i sprzętu medycznego.
Fundacja "Redemptoris Missio" od wielu lat wspiera działalność misjonarzy werbistów. Obecna Prezes Fundacji, dr Anna Tarajkowska, założyła i wyposażyła gabinet dentystyczny na terenie kolonii trędowatych w Puri, w którym sama wielokrotnie pracowała. Także inni wolontariusze Fundacji, już po śmierci o. Mariana Żelazka, posługiwali w założonym przez niego szpitalu. Innym sposobem pomocy dziełom założonym przez o. Mariana jest prowadzona obecnie akcja "Woda dla trędowatych". Zakresem swoich działań Fundacja objęła werbistów pracujących także w innych krajach, np. w Papui Nowej Gwinei. Wkrótce do werbistowskich szpitali w Togo i Ghanie trafią materiały opatrunkowe, zorganizowane przez Fundację.
Nagroda im. o. Mariana Żelazka, przyznana w tym roku po raz pierwszy, została ustanowiona w celu uhonorowania osób, organizacji lub instytucji, którzy w wybitny sposób wspierają lub propagują działalność misjonarzy werbistów i mają poważny wkład w animację misyjną prowadzoną przez Polską Prowincję Zgromadzenia Słowa Bożego.
Polska Prowincja już od dłuższego czasu nosiła się z zamiarem ustanowienia szczególnego wyróżnienia dla tych, którzy w godny podziwu sposób troszczą się o podejmowane przez nas dzieło misyjne. Patronem jej został o. Marian Żelazek, którego 10. rocznica śmierci przypada 30 kwietnia bieżącego roku. Dla wielu jest on najbardziej znanym polskim werbistą i prawdziwą ikoną misjonarza.
Autorką statuetki Nagrody im. o. Mariana Żelazka jest artystka rzeźbiarka Dorota Dziekiewicz-Pilich.
Nagroda została wręczona podczas X. Czuwania Rodziny Arnoldowej na Jasnej Górze. Spotkanie to odbywa się co 2 lata krótko po Wielkanocy. Przybywają na nie członkowie zgromadzeń założonych przez św. Arnolda, rodziny misjonarzy i misjonarek, dobrodzieje i parafianie.
Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych. Pralnie globalne /2/
Czytaj więcej: Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych. Pralnie globalne /2/
Świadek w procesie beatyfikacyjnym bł.ks.Jerzego pisze "list otwarty"
Warszawa, styczeń 2016 roku.
List otwarty do…
Tych wszystkich, którzy mieli sposobność zapoznania się z moimi tekstami poświęconymi sprawie prześladowania, porwania i zamęczenia błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki.
Czytaj więcej: Świadek w procesie beatyfikacyjnym bł.ks.Jerzego pisze "list otwarty"
APEL KSD
APEL KATOLICKIEGO STOWARZYSZENIA DZIENNIKARZY
Brońmy wyboru Polaków! Obrońmy chrześcijańską Polskę!
Wobec obrzydliwego, nie mającego precedensu ataku na demokratycznie wybranego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i polski rząd, apelujemy do wszystkich Członków i Sympatyków Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy o podejmowanie inicjatyw: modlitewnych, medialnych i społecznych, mających na celu wsparcie haniebnie atakowanych i wszystkich podjętych dla dobra ojczyzny i narodu działań.
Najgorszym w obecnej chwili jest zaniechanie i malkontenctwo. Jest czas w Ojczyźnie, kiedy trzeba w pokorze uznać racje wyższe i ponad swymi sympatiami politycznymi, podjąć wysiłek obrony wartości nam najbliższych.
Doświadczenia lat ostatnich pokazały, jaką Polskę chciano nam zbudować:dewaluacja prawd dekalogu, In vitro, aborcja, demoralizujące programy szkolne, destrukcja rodziny, ateizacja, lekceważenie głosu społeczeństwa – to tylko niektóre przykłady. W chwili, kiedy podjęto – z woli narodu – próbę powrotu do wartości chrześcijańskich, które od 1050 lat kształtują naszą tożsamość, usiłuje się nam, siłą wrzasku medialnego ludzidawno wiarygodności pozbawionych, działania te zablokować.
Na to naszej zgody nie ma. Musimy się przeciwstawić i bronić.
Dlatego apelujemy:
organizujmy wspólne modlitwy, angażujmy się w inicjatywy patriotyczne, propagujmy prawdziwe informacje.
Naszym obowiązkiem jest głosić prawdę i dobro. Wspierać tych, którzy w obronie tych wartości działają.
Szanując godność każdego człowieka, zło nazywać po imieniu i kłamstwo obnażać, jest to naszym dziennikarskim obowiązkiem.
W roku Świętego Miłosierdzia i wielkiego Jubileuszu Chrztu Polski, zobowiązani również modlitwą Prezydenta Andrzeja Dudy, który u tronu Jasnogórskiej Królowej powierzył Polskę i Naród Jej Matczynej opiece, prośmy Dobrego Boga o roztropność, siłę i wytrwanie dla rządzących, a dla Polaków – o mądrość i rozwagę.
Częstochowa-Warszawa, 4.12.2015r.
Specjalnie dla KSD: rozmowa z Posłem Jarosławem Sellinem,znawcą mediów
Jarosław Sellin jest posłem Prawa i Sprawiedliwości. W latach 2005–2007 był wiceministrem kultury. Z wykształcenia jest historykiem, ukończył Uniwersytet Gdański w 1988r. Działał w opozycyjnym Ruchu Młodej Polski. Od 1990 pracował jako dziennikarz, m.in. był szefem działu informacyjnego i publicystyki Telewizji Polsat. W 1999 został wybrany przez Sejm do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W 2005 r. uzyskał mandat poselski z listy Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie kandyduje w najbliższych wyborach parlamentarnych z ramienia PiS w okręgu Gdańskim.
Panie Pośle, czy ma Pan wizję zmian w mediach publicznych, zwłaszcza w telewizji? Co wymaga najpilniejszych zmian?
Zmiany wymagają czasu i ważna jest zmiana ustroju mediów publicznych. Od prawie 25 lat funkcjonują jako spółki prawa handlowego i uważam, że jest to błędne funkcjonowanie. Obecnie media publiczne podlegają skarbowi państwa i co roku muszą się rozliczać przed walnym zgromadzeniem akcjonariuszy, którym jest po prostu minister skarbu państwa… Można więc mówić w jakimś sensie o podległości politycznej mediów publicznych od jednej osoby - ministra, który co roku może zaakceptować, lub też nie, absolutorium w zależności od wyników finansowych mediów. Dlatego media nie powinny być spółkami prawa handlowego, bo to powoduje presję, aby dany program był jak najlepiej opłacalny, przynoszący duże dochody. To oznacza komercjalizację, często w nie najlepszym stylu. Z tego powodu media publiczne upodabniają się do prywatnych, z płytszą ofertą programową, a nie głębszą, ponieważ komercyjna oferta lepiej się sprzedaje. Chodzi o to, aby z tego reżimu media „wyzwolić” i wymyślić formułę instytucji wyższej użyteczności publicznej o charakterze państwowym, należącym do całego narodu. Myślę, że najbliższe takiemu dobremu wzorcowi było by np. funkcjonowanie podobne do BBC. Telewizja BBC po pierwsze ma solidną, długotrwałą tradycję, a po drugie dobrą ofertę programową, traktowaną jako swoistą, publiczną misję.
Czytaj więcej: Specjalnie dla KSD: rozmowa z Posłem Jarosławem Sellinem,znawcą mediów
Oświadczenie SDP ws debaty przedwyborczej
Oświadczenie
Zarządu Głównego
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
15 października 2015 r.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich stanowczo protestuje przeciwko formule debaty pomiędzy Ewą Kopacz i Beatą Szydło, którą 19 października realizować będą trzy stacje telewizyjne: TVP SA, Polsat i TVN. Debata ta tuż przed wyborami parlamentarnymi może mieć istotny wpływ na decyzje obywateli, musi więc w sposób nie budzący wątpliwości spełniać wymogi dziennikarstwa bezstronnego, rzetelnego i respektować zasadę pluralizmu.
Apelujemy o poszerzenie liczby stacji transmitujących debatę o Telewizję Trwam i TV Republika oraz zaangażowanie ich dziennikarzy do współprowadzenia. Tylko klarownie realizowana zasada bezstronności i pluralizmu da obywatelom poczucie podmiotowości i przekonanie, że zostali uczciwie poinformowani o poglądach dwóch rywalizujących partii, o planowanych decyzjach i ich rzeczywistych skutkach dla obywateli i państwa.
Zarząd Główny
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
oświadczenie KSD ws. debaty przedwyborczej
Oświadczenie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy
Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy w pełni popiera oświadczenie Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wyrażające protest przeciwko formule debaty pomiędzy Ewą Kopacz i Beatą Szydło, zaplanowaną na 19 października br., którą realizować mają trzy stacje telewizyjne: TVP SA, Polsat i TVN.
Skandalem jest, by w demokratycznym kraju, publiczna telewizja uprawiała fikcyjny obiektywizm.
Niedopuszczenie do debaty dziennikarzy reprezentujących TV TRWAM czy TV Republika jest nie tylko niezgodne z zasadami pluralizmu poglądów i obowiązkiem udostępniania anteny publicznej telewizji, reprezentantom różnych środowisk. To przede wszystkim przejaw lekceważenia widzów.
Za Koleżankami i Kolegami z SDP apelujemy o poszerzenie liczby stacji transmitujących debatę o Telewizję Trwam i TV Republika oraz zaangażowanie ich dziennikarzy do jej współprowadzenia. Telewizja publiczna ma może ostatnią szansę na realne wypełnienie swej misji i odzyskanie zaufania widzów.
Za Zarząd Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy,
Prezes ZG KSD Anna Dąbrowska
Częstochowa, dn. 16.10.2015r.
Ks. abp. Wacław Depo do dziennikarzy KSD
Pani Redaktor Maria Jedlińska-Adamus laureatką nagrody za rok 2015 KSD
There was a problem loading image 'images/DSC_0185-2.JPG'
There was a problem loading image 'images/DSC_0185-2.JPG'
There was a problem loading image 'images/DSC_0175-1.JPG'
There was a problem loading image 'images/DSC_0175-1.JPG'
Pani Redaktor Maria Jedlińska-Adamus laureatką nagrody za rok 2015 Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy
3 października 2015 r. podczas czwartej pielgrzymki dziennikarzy na Jasną Górę Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy uhonorowało doroczną nagrodą Złotej Stalówki Panią Marię Jedlińską-Adamus, redaktora naczelnego i wydawcę ogólnopolskiego tygodnika polityczno-społeczno-historycznego „Nasza Polska”, za „NIEZŁOMNĄ DZIENNIKARSKĄ WIERNOŚĆ BOGU I OJCZYŹNIE”.
Czytaj więcej: Pani Redaktor Maria Jedlińska-Adamus laureatką nagrody za rok 2015 KSD