Strona główna
Po igrzyskach
Nasi posłowie wracają z igrzysk. Odpoczęli, zabawili się, tu i ówdzie pokazali, trzeba bowiem dbać o swój wizerunek. Teraz przystępują do wytężonej legislacyjnej pracy. Już w najbliższą środę o godz. 13.00 rozpocznie się w Sejmie pierwsze czytanie projektów ustaw o spółdzielniach oraz o spółdzielniach mieszkaniowych autorstwa Platformy Obywatelskiej. Rzekomo nowych, a tak naprawdę wyjętych z szuflady tych samych, których nie udało się przeforsować w poprzedniej kadencji, poddanych miażdżącej krytyce. Mamy więc lato i odgrzewane kotlety. Nawet posłanka sprawozdawczymi ta sama – niezmordowana w walce ze spółdzielczością Lidia Staroń. Kierując się przesłankami, że ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych była już kilkakrotnie skutecznie zaskarżana w Trybunale Konstytucyjnym, uchwałę w sprawach szczegółowych podjął Sąd Najwyższy, stwierdzając skomplikowany i nieczytelny tekst obecnie obowiązującej ustawy, posłowie PO postanowili dokonać naprawy. W uzasadnieniu do projektu tzw. „nowej” ustawy czytamy, ze ustawa jest w znacznej mierze wzorowana na obecnej ustawie i powtarza te rozwiązania, które w praktyce nie wywołały zastrzeżeń. Od razu rodzi się pytanie, po co więc ona. Jak zwykle chodzi o szczegóły. Posłowie PO w dalszym ciągu forsują rozwiązania skierowane praktycznie w stronę likwidacji spółdzielni mieszkaniowych. Mówiąc dosadniej, to skok na majątek spółdzielców, majątek prywatny. A rzekomo prawo własności jest jednym z najbardziej chronionych w naszym kraju. Swoiście pojmowanej własności. Mojego nie ruszaj, ale innym można zabierać. Czytając poszczególne zapisy projektu ustawy można dojść do wniosku, że nikt nie myśli o dobru spółdzielców, zaś naczelną zasadą jest biznes. Kiedyś w historii przerabialiśmy okres rozdrobnienia feudalnego, dziś spółdzielnie mają zostać podzielone na niezliczoną ilość wspólnot mieszkaniowych, zarządzanych przez wybranych rzez siebie administratorów. Jak takie zarządzanie wygląda w praktyce widzimy w przypadku mieszkań komunalnych i działających tam wspólnot. Takie wspólnoty nie będą miały wystarczającej ilości środków finansowych na inwestycje (docieplenia, malowanie klatek schodowych, wymiana pionów wodociągowych i kanalizacyjnych). Trudno też o zdolność kredytową. W przypadku trudnej sytuacji finansowej i kłopotów z regulowaniem czynszu przez któregoś z lokatorów, mieszkania takich osób będą od razu wystawiane na sprzedaż. Lokatorzy nie będą mieli wpływu na to, co dzieje się na dawnych terenach spółdzielczych. Ustawa w prostej linii spowoduje zamknięcie spółdzielczych domów kultury, domów seniora, bibliotek i świetlic środowiskowych. Ciekawe, kto będzie utrzymywał zieleńce i place zabaw dla dzieci. Przecież nie poszczególne nowe wspólnoty mieszkaniowe. Ich po prostu nie będzie na to stać. Z czasem tereny te pójdą pod młotek, powstaną lokale rozrywkowe, hipermarkety. Dawnym spółdzielcom nie będzie nic do tego, nie będą mieli żadnego wpływu. Warto też zauważyć, że przygotowywane przez Ministra Sprawiedliwości przepisy o deregulacji zawodów, w pierwszej kolejności likwidują koncesjonowanie zarządców nieruchomości. Oznacza to w praktyce niebezpieczeństwo powierzenia administrowania przez przypadkowe i nieprzygotowane do tego firmy. Albo przez już szykujące się do tego, w tym zagraniczne. Co dalej z ostatnim bastionem polskiego majątku ?
Brzmi to może demagogicznie, ale taki właśnie scenariusz przygotowują nam posłowie PO.
Będziemy Państwa na bieżąco informować o postępach w procesie legislacyjnym nad proponowanymi ustawami. Zachęcamy też do oglądania transmisji z obrad Sejmu (transmisja live na www.sejm.gov.pl). Tak, aby samemu wyrobić sobie zdanie.
Krzysztof Gilewicz, Oddział Gdański KSD