Publikacje
Abp Kowalczyk: Zaufania Ojca Świętego nie zdradziłem ani nie nadużyłem
Nigdy nie nadużyłem zaufania Stolicy Apostolskiej i samego Ojca Świętego – zapewnia w wywiadzie dla KAI abp Józef Kowalczyk.
W związku z własną prośbą do Komisji Historycznej Metropolii Warszawskiej o przebadanie akt na jego temat znajdujących się w IPN, Nuncjusz Apostolski opowiada o swej pracy w Stolicy Apostolskiej. Informuje, że do jego obowiązków należały m. in. oficjalne kontakty z władzami PRL i ich dyplomatycznymi przedstawicielami w Rzymie. Dodaje, że miał świadomość, iż był przedmiotem zainteresowania wywiadu PRL, który działał wówczas w strukturach polskiej dyplomacji.
A oto pełen tekst wywiadu z abp. Józefem Kowalczykiem, Nuncjuszem Apostolskim w Polsce:
KAI: Ksiądz Arcybiskup jako młody polski kapłan został powołany do pracy w strukturach Kurii Rzymskiej. Jak rozpoczęła się praca Księdza Arcybiskupa w Watykanie?
Abp Józef Kowalczyk: W ramach umiędzynarodawiania Kurii Rzymskiej, co było realizacją postanowień Soboru Watykańskiego II, zostałem przedstawiony przez kard. Stefana Wyszyńskiego, działającego w imieniu Konferencji Episkopatu Polski, jako kandydat do pracy w Kongregacji ds. Dyscypliny Sakramentów. Propozycja ta została przedłożona na prośbę ówczesnego Prefekta tejże Kongregacji, Kard. Antonio Samorè. Zostałem przyjęty do pracy 19 grudnia 1969 roku, a oficjalne dokumenty wręczono mi 1 lutego 1970 roku.
KAI: Oprócz pracy w Kongregacji zostały Księdzu Arcybiskupowi powierzone inne obowiązki, polegające na bezpośrednim prowadzeniu kontaktów ze strony watykańskiej z ówczesnymi władzami PRL. Na czym konkretnie to polegało?
- To prawda. Poczynając od 1976 roku jako pracownik Kurii Rzymskiej zostałem włączony, po uzgodnieniu z Konferencją Episkopatu Polski, w skład utworzonego wówczas Zespołu Stolicy Apostolskiej do Stałych Kontaktów Roboczych z władzami PRL-u, co dawało dodatkowe obowiązki. Były to przede wszystkim okresowe wyjazdy, wraz z delegacją Zespołu, do Polski na rozmowy z przedstawicielami KEP, przede wszystkim z abp. Bronisławem Dąbrowskim jako sekretarzem generalnym Konferencji, a także władzami PRL, głównie z Urzędem ds. Wyznań.
Równolegle władze PRL-u ustanowiły analogiczny Zespół Rządowy do Stałych Kontaktów Roboczych ze Stolicą Apostolską, na czele którego stanął minister pełnomocny Kazimierz Szablewski, pierwszy kierownik tego zespołu. Rezydował on w Rzymie w siedzibie ambasady PRL-u przy rządzie włoskim. Objął tę funkcję na przełomie lat 1974-1975 i pełnił ją do początków 1982 r. Wspomagał go w tej pracy sekretarz ambasady Edward Kotowski, który pracował w tym Zespole od sierpnia 1979 do września 1983 roku.
Szablewskiego zastąpił następnie Jerzy Kuberski, radca – minister pełnomocny, który przejął kierownictwo pracami Zespołu składając oficjalne listy urzędowe w Sekretariacie Stanu 4 czerwca 1982 roku. Tę funkcję w tym charakterze do 1989 roku, kiedy to 5 października złożył listy uwierzytelniające jako ambasador Rzeczypospolitej Polskiej przy Stolicy Apostolskiej. Funkcję ambasadora Kuberski pełnił do 5 maja 1990 roku. Już wcześniej, jako kierownik Zespołu, otworzył samodzielną siedzibę tej przyszłej placówki (ambasady) i wyprowadził się z budynków ambasady PRL-u przy rządzie włoskim.
Od jesieni 1983 roku sekretarzem Zespołu został Janusz Czekaj, który sprawował tę funkcję do połowy 1988 roku. Zastąpił go w tej pracy Jerzy Florczak pełniąc funkcję sekretarza od sierpnia 1988 roku do stycznia 1990 roku. Wcześniej (od marca do listopada 1986) był on stażystą. Stażystami w Zespole byli także: attachè Leszek Szymański (od lutego 1988 do lutego1989), attachè Artur Busz (od kwietnia 1989 do stycznia 1990). Instytucja powyższa otrzymała również etat sekretarki. Pierwszą była Izabela Michalska (od połowy 1986 r. do połowy 1988 r.), drugą Bożena Piotrowska-Siwek (od kwietnia 1988 r.).
KAI: Kiedy kard. Karol Wojtyła został wybrany papieżem, powierzył Księdzu stworzenie Polskiej Sekcji Sekretariatu Stanu...
- Tak, po wyborze papieża Jana Pawła II zostałem, z jego osobistej woli, przeniesiony w dniu 18 października 1978 r. do pracy w Sekretariacie Stanu w charakterze kierownika Sekcji Polskiej, którą miałem utworzyć i prowadzić, dobierając sobie w miarę potrzeb współpracowników zatwierdzonych przez struktury administracyjne Sekretariatu Stanu. Poza organizowaniem Sekcji powierzono mi inne zadania.
KAI: Jakie konkretnie?
- Było ich bardzo wiele. Przede wszystkim w mojej gestii była troska o wszystkie teksty Ojca Świętego w języku polskim, o ich publikację. Chodziło tu o listy apostolskie, encykliki, homilie, katechezy środowe, orędzia itp. 17 listopada 1978 roku Sekretarz Stanu powierzył mi, jako kierownikowi Sekcji Polskiej, kolejne zadanie, mianując mnie przewodniczącym Komisji do spraw Publikacji Pism Karola Wojtyły sprzed powołania go na Biskupa Rzymu. Praca, jakiej dokonaliśmy przy współdziałaniu Libreria Editrice Vaticana, była ogromna i obejmowała m.in. setki umów dotyczących tłumaczenia i wydania tych pism w różnych językach na całym świecie. Pisemne sprawozdanie z tych prac złożyłem w 2000 roku.
Poza tym zajmowałem się przyjmowaniem i przekazywaniem prywatnej i urzędowej korespondencji w języku polskim do Ojca Świętego i odpowiadaniem na nią w uzgodnieniu z Papieżem. Przekazywałem tę korespondencję – zarówno urzędową, jak i prywatną - adresatom zgodnie ze stylem działania Kurii Rzymskiej.
Do moich zadań należały także rozmowy z przedstawicielami Konferencji Episkopatu Polski i Rządu, a zwłaszcza z urzędowymi pracownikami ambasady przy Stolicy Apostolskiej.
KAI: Czego dotyczyły wówczas rozmowy z przedstawicielami komunistycznych władz?
- Rozmowy te były wieloprzedmiotowe. Dość wspomnieć przygotowanie papieskich podróży do Polski, uzgadnianie ich programu i trasy, konkretnych spotkań pozaliturgicznych z osobistościami państwowymi i kościelnymi, sprawy transportu, przemieszczania się i bezpieczeństwa, przyjmowanie różnych sugestii ze strony współrozmówców i przedkładanie ich zarówno Ojcu Świętemu, jak i odpowiedzialnym bezpośrednio za dalsze rozpracowywanie wizyt i spotkań.
Warto w tym miejscu przypomnieć omawianie wizyty i audiencji Ojca Świętego dla delegacji NSZZ „Solidarność” z Lechem Wałęsą na czele w dniu 15 stycznia 1981 r. Także specjalną audiencję dla polskiej delegacji na uroczystości kanonizacyjne Maksymiliana Kolbego. Pamiętam, że na czele delegacji stał wtedy Jerzy Ozdowski a towarzyszyli mu m.in. Kazimierz Morawski i Adam Łopatka.
Inna ważna sprawa – której przygotowanie zostało mi powierzone - to trudna wizyta Jana Pawła II w Polsce w 1983 roku. Wymagało to bardzo wielu spotkań i rozmów. Musiałem bronić stanowczych warunków stawianych przez Stolicę Apostolską odnośnie do realizacji programu i spotkania z gen. Jaruzelskim. Trwał przecież wówczas jeszcze stan wojenny.
Podobne problemy miały miejsce podczas programowania wizyty gen. Jaruzelskiego w Rzymie i audiencji u Ojca Świętego 13 stycznia 1987 r., kiedy to zaprosił on Ojca Świętego do kolejnego odwiedzenia Polski.
Ten rodzaj pracy potęgował się, kiedy strona rządowa z konieczności zmierzała do wychodzenia z impasu stanu wojennego, podejmując propozycję opracowania specjalnej ustawy o stosunku państwa do Kościoła (uchwalonej w maju 1989 roku) oraz tzw. Konwencji (rodzaj konkordatu), którą kard. Wyszyński stawiał jako warunek do nawiązania stosunków dyplomatycznych z Polską. Usilnie zabiegały o to także znajdujące się w kryzysie władze PRL-u.
KAI: Czy mógłby Ksiądz Arcybiskup ujawnić szczegóły tych rozmów. Na czym polegały główne problemy?
- Jako urzędujący nuncjusz nie czuję się uprawniony do przedstawiania tych szczegółów. Udokumentowanie tej i podobnej pracy znajduje się w archiwach watykańskich i historycy będą mogli z nich korzystać po upływie 50 lat, kiedy zostaną one otwarte.
Przypomnę tylko, że Stolica Apostolska wierna jest zasadzie, że tego rodzaju rozmowy są protokołowane przez obydwie strony i protokoły stanowią urzędowy dokument nieudostępniany nikomu poza samym urzędem. W myśl zasady wzajemności Stolica Apostolska zakłada, że współrozmówcy stosują podobne procedury.
KAI: Ksiądz Arcybiskup prowadził też aktywną działalność na forum rzymskiej Polonii?
- Owszem, Sekretarz Stanu powierzył mi m. in. opracowanie Statutu, regulaminu i dekretu Ojca Świętego powołującego do życia Watykańską Fundację Jana Pawła II. Do dziś należę do Rady Administracyjnej tej Fundacji, zajmującej się gromadzeniem dokumentacji pontyfikatu Jana Pawła II i upowszechnianiem jego nauczania.
KAI: Jako jeden z najbliższych współpracowników Jana Pawła II Ksiądz Arcybiskup musiał mieć świadomość, że jest także przedmiotem zainteresowania polskiego wywiadu rezydującego w Rzymie. Czy był Ksiądz inwigilowany, czy padały propozycje spotkań i próby nawiązania współpracy?
- Zaznaczę najpierw, że pełniąc powyższe urzędowe zadania informowałem o wszystkim Ojca Świętego i bezpośrednich przełożonych w watykańskim Sekretariacie Stanu. W tych rozmowach nie ukrywałem, że mam świadomość tego, iż zarówno ja, jako przewodniczący Sekcji, jak i sama Sekcja Polska, osoba Ojca Świętego i jego otoczenie, jesteśmy przedmiotem szczególnego zainteresowania wywiadów, a zwłaszcza „wielorakiego” wywiadu PRL.
Ponadto byłem przekonany, że poza oficjalnym protokołem spisywanym w czasie rozmów z przedstawicielami polskiej ambasady, osoby uczestniczące w spotkaniach pisały własne spostrzeżenia i oceny nas jako współrozmówców.
Ojciec Święty, wiedząc o tym, z pełnym zaufaniem usposabiał nas, a szczególnie mnie jako kierownika Sekcji, abyśmy – mając tę świadomość – godnie zachowywali się w stosunku do każdego ze współrozmówców i byli zawsze kapłanami w służbie Ojcu Świętemu, Kościołowi i Polsce.
KAI: A czy Ksiądz Arcybiskup był zapraszany na jakieś rozmowy o bardziej prywatnym charakterze?
- Trzymałem się określonych zasad. Naczelną zasadą było, że poza urzędowymi spotkaniami w Sekretariacie Stanu nie spotykałem się z żadnymi przedstawicielami władz PRL-u. Zdarzało się natomiast, że po odbytych rozmowach prosili oni o ofiarowanie im opublikowanych książek czy dokumentów Ojca Świętego w języku polskim. Swoje prośby motywowali tym, że chcą je przekazać swoim zwierzchnikom w kraju.
Za zgodą Ojca Świętego czyniliśmy to w obfitości, odpowiadając na każdą taką prośbę, zaznaczając, że razem z transportem miesięcznika „L’Osservatore Romano” w języku polskim będą przekazywane do kraju także te dokumenty. W tych okolicznościach po raz kolejny potwierdziła się moja świadomość, że w strukturach oficjalnej dyplomacji PRL-u pracują ludzie wywiadu. Kiedy wręczyłem ministrowi Kuberskiemu pewną ilość pozycji, o które prosił, w obecności jego sekretarza usiadłem i postawiłem konkretne pytanie: „Panie ministrze, dokądże ten stan wojenny będzie trwał. Trzeba coś robić, bo cierpią niewinni ludzie i to niesprawiedliwie”. Wtedy minister dał mi dyskretnie do zrozumienia, że jest to temat, którego on przy tymże świadku nie chce poruszać.
KAI: Czy nigdy Ksiądz Arcybiskup nie miał świadomości, że podczas rozmów z tymi panami - pracującymi na dwóch etatach - posunął się za daleko i doszło do przekazania informacji, których nie należało przekazywać?
- Zaufania Ojca Świętego i Stolicy Apostolskiej do mnie nie zdradziłem ani nie nadużyłem. Ojciec Święty Jan Paweł II, w sposób dla mnie zaskakujący, osobiście powierzył mi posługę nuncjusza w Polsce potwierdzając pełne zaufanie do mojej osoby, którym mnie wcześniej darzył.
Dodatkowo przed nominacją Ojciec Święty pytał o opinię całego urzędu Sekretariatu Stanu, która była jednoznaczna. Kiedy podejmowałem funkcję nuncjusza, powierzono mi także zadania Dziekana Korpusu Dyplomatycznego. W tym charakterze, z pełnym oddaniem Stolicy Apostolskiej, Kościołowi i Polsce, pełnię powierzoną mi funkcję, do czasu kiedy Ojciec Święty podejmie inną decyzję.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Przeciszewski
Autor zdjęcia Wojciech Łączyński